- Wyścigi samochodowe to cholernie drogi sport, wydatki rosną z roku na rok w zastraszającym tempie - mówi "Super Expressowi" Artur Kubica (49 l.), który przez wiele lat finansował karierę syna. W pewnym momencie musiał nawet zastawić dom, żeby Robert Kubica miał za co startować!
- Zarobki? Zarabiać to się zaczyna dopiero w Formule 1 - podkreśla.
Uciekł do raju podatkowego
Nie bez przyjemności na własnej skórze doświadcza tego Robert Kubica. Jeszcze niedawno dokładał setki tysięcy złotych do swoich startów, potem jeździł niemal za darmo. Teraz to już historia. Jego zarobki rosną w szalonym tempie, niedawno dostał kolejną podwyżkę. A eksperci przewidują, że już niedługo może zarabiać jeszcze zdecydowanie więcej. I to nie tylko na torze, ale także poza nim.
Przeczytaj koniecznie: Robert Kubica zarobił 17 000 000 zł w 2009 r.!
Właśnie dlatego Robert zainwestował w apartament w Monako. I nie chodzi wcale o sąsiedztwo gwiazd filmu, sportu i muzyki ani nawet o to, że mieszka tam też Daniele Morelli, menedżer naszego kierowcy. Monako jest po prostu rajem podatkowym. Najbogatsi ludzie świata przeprowadzają się tam, żeby nie oddawać państwu zbyt wiele ze swoich milionów.
- Wierzcie albo nie, ale w Monako żyje się bardzo spokojnie - mówi nasz kierowca. - Jest tu sporo cichych zakątków, choć oczywiście nie w czasie wyścigu. Musiałem się tu przeprowadzić, bo w Polsce nie miałem ani chwili spokoju.
Zarabia na pokerze i kręglach
Kubica ma nie tylko apartament w Monako, ale także dom we Włoszech. O pieniądze nie musi się martwić, bo BMW płaci mu bardzo dobrze (za 2008 rok - około 3 milionów euro). Dodatkowe wpływy ma z kontraktów reklamowych - między innymi z producentem zegarków, firmą Certina.
Patrz też: Złota setka 2009/2010 - najlepiej zarabiający polscy sportowcy
Z kolei wydatki Robert ma niewielkie. Za przeloty po całym świecie płaci zespół, podobnie jak za luksusowe samochody, które ma do dyspozycji polski gwiazdor. Na jedzenie zbyt wiele nie przeznacza, bo jest na ciągłej diecie (musi trzymać wagę).
Kubica wydaje więc tylko na przyjemności, ale... prawie nie ma na nie czasu. Czasem tylko wyskoczy na kręgle z narzeczoną Edytą albo na partyjkę pokera z kierowcami i szefami zespołów F1. Tyle tylko, że to też go nie kosztuje...
Dwa razy startował w dużych turniejach bowlingowych, w których wygrał po 500 euro. Jeszcze większe stawki zarobił na pokerze.
- Dawno nie spotkałem tak dobrego gracza, nieźle mnie oskubał - śmieje się Flavio Briatore, multimilioner, szef zespołu Renault.