Śmierć Dydek była dla wszystkich ogromnym szokiem. Najsłynniejsza polska koszykarka 19 maja nagle straciła przytomność w swoim domu w australijskim Brisbane. Okazało się, że od lat cierpiała na arytmię serca. Doszło do zatrzymania krążenia i chociaż szybko przetransportowano ją do szpitala, uszkodzenia mózgu spowodowane brakiem dopływu krwi były zbyt poważne. "Margo" mieszkała w Australii z mężem i dwójką dzieci. Spodziewała się trzeciego potomka. Zmarła nie odzyskawszy przytomności 27 maja. 17 czerwca koszykarkę pochowano na cmentarzu w Ząbkach.
Do pierwszego dużego zawodowego klubu w karierze, Olimpii Poznań, ściągał ją właśnie Herkt, prowadzący wówczas poznanianki. Współpracowali potem przez lata nie tylko w zespole klubowym, ale i w reprezentacji Polski, z którą w 1999 roku odnieśli największy sukces - mistrzostwo Europy w Katowicach.
- Miała chyba 18 lat, specjalnie jeździłem do Wołomina, żeby spotkać się z rodzicami i zaproponować grę w Poznaniu. Wytworzyła się między nami więź, która przetrwała lata, znałem przecież także dobrze z parkietów jej starszą siostrę Kasię - opowiada Herkt, który zapamiętał, że jego podopieczna miała specjalny dar.
- To była cecha wcale nie taka częsta w zawodowym sporcie: umiała zachować duży dystans do tego, co robiła - mówi Herkt. - Nie spalała się nerwowo, była wyluzowana, zawsze powtarzała, że koszykówka to nie najważniejsza rzecz na świecie. Dlatego potrafiła osiągnąć tak dużo. Wiele rzeczy przychodziło jej z łatwością, nie musiała harować jak inni. To nie znaczy, że brakowało jej determinacji, wręcz przeciwnie - podkreśla szkoleniowiec. - Kto wspomina jej mecze, wie, że umiała walczyć jak lwica, kibice pamiętają jej słynne faule: tu jakiś łokieć, tam uderzenie nogą... Była zaangażowana, ale bez kosmicznego stresu, który potrafi zniszczyć sportowca. Te cechy potrafiła przekazać koleżankom z drużyny.
Nagła śmierć "Margo" była szokiem także dla jej byłego trenera. - Nie chcę powiedzieć, że traktowałem Małgosię jak kogoś z rodziny, ale na pewno było to coś więcej niż oficjalny kontakt trener - zawodniczka - wspomina Herkt. - Dużo razem przeszliśmy w sporcie. Bez niej nie byłoby moich sukcesów w klubie i kadrze. Lubiłem jej sposób bycia, specyficzne poczucie humoru. Minęło prawie pół roku od odejścia Gosi, ale ja wciąż nie mogę o niej myśleć jak o kimś, kogo już nie ma.
Sportowcy, którzy zmarli w tym roku:
Waldemar Baszanowski (†76.)
Mistrz olimpijski 1964 i 1968, 5-krotny mistrz świata i trzeci zawodnik w historii na świecie w podnoszeniu ciężarów (kat. lekka). Później trener oraz prezes federacji europejskiej. Od roku 2007 sparaliżowany po upadku z drzewa.
Janusz Kierzkowski (†64 l.)
Najwybitniejszy polski kolarz torowy. Mistrz świata 1973 i trzykrotny brązowy medalista MŚ. Brązowy medalista olimpijski 1968. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie.
Ryszard Świerad (†56 l.)
Mistrz świata 1981 i dwukrotny wicemistrz w zapasach w st. klasycznym. Mistrz i wicemistrz Europy. Następnie trener w Polsce, Szwecji i Danii. Współautor historycznego sukcesu polskich zapaśników: pięciu medali olimpijskich w Atlancie 1996.
Stefan Liv (†31 l.)
Szwedzki hokeista - bramkarz, polskiego pochodzenia. Mistrz olimpijski 2006 i mistrz świata 2006. Zginął w katastrofie samolotu na lotnisku w Jarosławiu w Rosji wraz z drużyną Łokomotiw Jarosław, w której byli m.in. trzej Czesi i Słowak.
Paweł Karelin (†21 l.)
Rosyjski skoczek narciarski. Jedno miejsce na podium w konkursie Pucharu Świata i dwa w konkursach letniej GP. Ósmy w klas. generalnej GP 2011. Zginał w wypadku pod Niżnym Nowgorodem, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu.
Daniel Wheldon (†33 l.)
Brytyjski kierowca w wyścigach na torze. Mistrz świata 2005 i triumfator w 16 wyścigach formuły Indy Car. Zginął w karambolu 15 aut w wyścigu w Las Vegas. Walczył o nagrodę 5 mln dolarów za zwycięstwo po starcie z ostatniego pola.
Marco Simoncelli (†24 l.)
Włoski motocyklista. Mistrz świata 2008 i wicemistrz 2009 w klasie 250 ccm na maszynie Gilera. Ostatnio występował w klasie Moto GP na Hondzie. W wyścigu w Sepang w Malezji zginął na drugim okrążeniu, przejechany przez kolegę.