"Super Express": - W meczu z Niemcami Brazylia straciła nadzieję i na złoto, i na rekord Ronaldo. Chyba nie spodziewał się pan, że tak łatwo pójdzie?
Bogdan Jeż: - Myślałem, że będzie 3:1 dla Niemców. Boję się trochę, że tak wysoka wygrana może zdekoncentrować ten zespół przed finałem, a to nie będzie spacerek. Argentyna jest świetnie zorganizowana i w przeciwieństwie do Brazylii potrafi się bronić.
Zobacz również: Mundial 2014. FIFA ogłosiła listę nominowanych do nagród dla najlepszych piłkarzy
- To właśnie w starciu z Brazylią pański siostrzeniec przeszedł do historii światowej piłki.
- Wyprzedził Ronaldo na jego oczach, bo Brazylijczyk komentował ten mecz. Cieszy mnie też, że obie bramki Mirka były ważne - na 2:2 z Ghaną i na 2:0 z Brazylią. To był przełomowy gol, podciął gospodarzom skrzydła. No i 16. bramka w finałach. Myślę, że ten rekord nie zostanie pobity. Bo ci, co są za nim w klasyfikacji, są już "nieczynni".
- To jak to możliwe, że chłopak z Opola wyprzedził Pelego, Ronaldo, Muellera?
- Talent to jedno, ale prowadzenie się to drugie. Nie pije, nie pali, nie jest bohaterem skandali. To daje mu spokój. Pamiętam, że trenował indywidualnie nawet w dzień ślubu.
- Wcześniej dużo goli strzelał głową, a w Brazylii oba nogą
- Jak każdy z wiekiem staje się ostrożniejszy. Dwa razy miał złamany nos, raz szczękę. Młokos, żeby się pokazać, wszędzie włoży głowę. Starszy bardziej uważa.
- Po tym, jak zgłoszono jego kandydaturę na honorowego obywatela Opola, zrobiła się awantura. Jak pan to skomentuje?
- Nie skomentuję. Tak będzie najlepiej.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail