Małysz i spółka wyskoczą z dołka?

2010-01-28 6:53

Liczymy na olimpijskie medale w Vancouver skoczków, ale po Pucharze Świata w Zakopanem zaczęliśmy wątpić. Małysz poza podium, inni - jeszcze gorzej.

- Widać czegoś nie skontrolowaliśmy - przyznaje Łukasz Kruczek (34 l.), główny trener kadry. - Ale po ostatnich treningach w Wiśle i Szczyrku jest już zdecydowanie lepiej - zapewnia.

Kruczek ma swoją teorię na temat wpadki na Wielkiej Krokwi: - Po trosze zawiodły i psychika, i technika. Nie będę wchodził w szczegóły. Ale przeskoczymy ten dołek formy, który i tak nie był duży. Porażką był głównie występ w drugim konkursie, w którym tylko Małysz i Stoch znaleźli się w finałowej serii.

Przeczytaj koniecznie: Małysz ląduje coraz dalej

Prezes PZN i były trener kadry Apoloniusz Tajner (56 l.) "wchodzi w szczegóły" tego regresu skoczków:

- W Zakopanem nikt z naszych poza Małyszem nie poradził sobie z niskimi rozbiegami i z tylnym wiatrem. Być może nie wytrzymali psychicznie tych trudności, przez co skakali nerwowo i siłowo. Ale to można wyeliminować szybko. Nie oduczyli się przecież skakać. Cel na Vancouver się nie zmienił, walczymy indywidualnie o medal i cztery miejsca w czołowej trzydziestce oraz o podium w konkursie drużynowym. Poza zasięgiem są Austriacy, wszystkie inne zespoły mają podobne problemy jak my - analizuje Tajner.


Apoloniusz Tajner wspomina sytuacje sprzed kilku lat, gdy forma Adama Małysza załamała się przed mistrzostwami świata 2003 w Predazzo:

- Adam skakał wtedy bardzo słabo w Pucharze Świata w Lillehammer, wbrew opinii części sztabu szkoleniowego zdecydowałem, żeby na trzy tygodnie odsunąć go od startów. Poćwiczył na mniejszej skoczni, a potem w Predazzo zdobył dwa złote medale. Przez ponad dwa tygodnie dzielące nas od igrzysk też może dużo się zdarzyć. Jedni mogą zyskać, a inni - utracić. Wierzę, że my zyskamy.

Najnowsze