"Super Express": - Przed mundialem mówił pan, że to będą mistrzostwa Latynosów. I są
Zbigniew Boniek: - Takie są, jeśli spojrzymy przez pryzmat porażek Anglików i Włochów. Ale Europa jeszcze się trzyma: Holandia, Francja, Niemcy wciąż mają szansę. A Latynosi faktycznie są mocni. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś pokona Argentynę czy Brazylię. Podobają mi się też Kolumbia i Chile. Ale najbardziej zaimponował mi Meksyk. Nie mają atletów, pokazują, że w piłce liczy się szybkość, a nie kilogramy. Dla mnie odkryciem turnieju jest 35-letni Rafael Marquez. Wydawało się, że dwa lata temu dał sobie spokój z wielką piłką, wracając do ligi meksykańskiej, a jest nie tylko kierownikiem obrony, ale włącza się też do ofensywy, ma już gola na koncie. Meksykanie zagrają z Holandią i to Holendrzy powinni się martwić.
Zobacz: Reprezentacja Hiszpanii na zakręcie. Czy to śmierć tiki-taki?
- Udział Włochów zakończył się katastrofą. Dla Italii to koniec świata?
- Znam i lubię trenera Prandellego, ale popełnił wielki błąd, opierając całą ofensywę na Balotellim. On ma więcej kłopotów z samym sobą niż z rywalami. Włosi mieli innych, lepszych piłkarzy, ale Prandelli na nich nie postawił.
- We Włoszech wielkie pożegnania: odchodzą trener, prezes federacji, Pirlo i Buffon .
- Dymisja Prandellego była nieunikniona. Nie możesz być trenerem Włoch i nie wyjść z takiej grupy. A prezes Abate to przeporządny człowiek, widocznie chciał uprzedzić ataki na własną osobę. Pirlo i Buffon? Ja wiem, że fajnie się ogląda Pirlo, który w trakcie meczu sto razy celnie poda piłkę. Ale w dzisiejszym futbolu trzeba też przyspieszyć, dryblować. Same ładne podania to za mało.
- Klęską zakończył się też występ Hiszpanii.
- Myślałem, że ich mądrość taktyczna weźmie górę nad zmęczeniem i nasyceniem. To grupa przyjaciół, która dużo razem wygrała i trudno im się było ze sobą rozstać. Ich porażka jest taka ludzka... Może woleli razem przegrać na koniec, niż wyrzucać kilku piłkarzy, dodawać nowych i liczyć na i tak niepewny sukces.
- Po dwóch golach Messiego z Nigerią napisał pan, że Leo ściga Bońka. Prześcignie?
- Dla zabawy to napisałem. W finałach MŚ mam sześć goli, a Messi pięć. To jego trzecie mistrzostwa, więc wypadałoby, żeby mnie w końcu przeskoczył (śmiech).
Zobacz także: Selekcjoner Meksyku najbiedniejszy, ale... najszczęśliwszy [ZDJĘCIA]
- Sporo kontrowersji wzbudza postawa sędziów. Nie wszyscy są w formie.
- Przegrywają z technologią. Te mistrzostwa ogląda się fantastycznie również dzięki niezwykle zaawansowanemu przekazowi. Powtórka z tej kamery, za chwilę z drugiej. A sędzia ma ułamek sekundy. Dopóki im nie pomożemy technologią, takie rzeczy będą się zdarzały. Ale śmieszy mnie zwalanie na sędziów swoich słabości. Chowanie się za ich plecami to tchórzostwo.
- Wiele osób twierdzi, że dobrze, że w Brazylii nie ma naszych, bo inne zespoły rozerwałyby nas na strzępy. Mają rację?
- My, Polacy, mamy mnóstwo kompleksów, lubimy się biczować. Szukamy Copperfielda, który by nam wszystko ładnie zaczarował. Gdybyśmy grali na mundialu, to ani nie przynieślibyśmy wstydu, ani nie zostalibyśmy mistrzami świata.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail