"Super Express": - Twoja drużyna Baltimore Ravens walczy dzisiaj w nocy z Tytanami o mistrzostwo konferencji AFC. Podobno wasz trener dopinguje zawodników do boju, puszczając przed meczami filmy z twoich bokserskich pojedynków...
- To prawda. Doping pomaga (śmiech), bo wygrywamy. Jeszcze tylko dwa zwycięstwa i będziemy w finale mistrzostw świata.
- Jak się czujesz w zespole Kruków (Ravens)?
- Nie mogę narzekać. Spełniam swoje dziecięce marzenia o grze w NFL, dobrze zarabiam. Nie jest jednak lekko, bo treningi są wyczerpujące. Żeby je wytrzymać, muszę dbać o swoje ciało, prawidłowo się odżywiać, dużo pić i długo spać. Czasami idę spać o dziesiątej, a nawet wcześniej. Jak dziecko (śmiech).
- Robisz karierę. Niektórzy ci chyba zazdroszczą...
- Zdaję sobie z tego sprawę. Wiele gwiazd NFL nigdy nie było tak blisko Super Bowl jak ja w pierwszym roku gry w lidze.
- Starsi koledzy z drużyny bardzo ci dokuczają jako pierwszoroczniakowi?
- Nie, ale kiedy gramy na wyjazdach, muszę kupować im jedzenie i dowozić.
- Nie wkurzasz się kiedy trener sadza cię niekiedy na ławce rezerwowych?
- Nie, przyjmuje to spokojnie. Ale kiedy już wchodzę na boisko, daje z siebie wszystko, walczę do upadłego, w końcu płynie we mnie polska krew.
W pierwszym meczu play-off z Delfinami zapobiegłem nawet touchdawnowi (przyłożeniu).
- A co z twoją karierą bokserską?
- Już nie marzę o walce z Mike'em Tysonem. Ale na pewno po zakończeniu sezonu wrócę do sali bokserskiej, aby poobijać worek. Nie mam jednak w planie walki.
- Trzymamy kciuki za to, żebyś zdobył Super Bowl.
- Dzięki. Do usłyszenia.
Tommy Zbikowski (23 l.)
Urodzony w Arlington Heights, Illinois 180 cm, 90 kg
Obrońca drużyny Baltimore Ravens, w ubiegłym roku podpisał z tym zespołem trzyletni kontrakt za 1,6 miliona dolarów
Stoczył kilkanaście amatorskich walk bokserskich i 1 zwycięski pojedynek zawodowy (z Robertem Bellem TKO w 1 r.).