- Po sukcesie nie mogłem z emocji zasnąć do pierwszej w nocy - mówi nam srebrny medalista wyścigu na 200 m stylem grzbietowym (w czasie 1.49,13 min, o 0,51 s gorszym od Rosjanina Dońca). - Wszyscy gratulowali mi, że jako pierwszy z naszej ekipy wszedłem na podium. Z mojego sukcesu cieszył się też Paweł Korzeniowski, a ja mam nadzieję, że jakoś go natchnąłem przed sobotnim finałem 200 metrów motylkiem - dodaje.
"Super Express": - Czy wszystko w finale się udało?
Radosław Kawęcki: - Technicznie tak, tylko wynik nie wyszedł. Moje nawroty były najlepsze, najmocniejsze i najdłuższe w karierze, prawie po 15 metrów. Jestem strasznie zadowolony, że zdobyłem swój pierwszy medal w rywalizacji seniorów. Tylko że... chciałem popłynąć szybciej.
- Może uda się na innym dystansie?
- Jasne, że chciałbym. Po to jest sport, by poprawiać wyniki. A mnie się marzy rekord świata, choćby na 100 m grzbietem.
- Ale od nowego roku nie wolno będzie używać superszybkich kostiumów...
- Stroje nie pływają. Wkrótce chcę pływać jeszcze szybciej niż teraz. Ile daję sobie czasu na poprawę? Jak najmniej.
- Trener Jacek Miciul nie aplikuje ci treningu siłowego, uważając, że trzeba chronić stawy i nie hamować wzrostu młodego organizmu.
- Ćwiczeń z żelastwem nie mam, a mięśnie ćwiczę w inny sposób, na przykład wykonując podskoki albo pływając na gumowej "uprzęży", która utrudnia ruchy.