Adrea Anastasi

i

Autor: archiwum se.pl Selekcjoner kadry narodowej w siatkówce jest najwyżej sklasyfikowanym trenerem wśród sportów drużynowych. Wprawdzie z reprezentacją Polski wygrał tylko dwukrotnie, w Lidze Światowej oraz Pucharze Świata, to jednak sukcesy jakie odniósł z reprezntacją Włoch, nie mogły przejść bez echa. Jako selekcjoner Anastasi wygrał trzykrotnie miszrzosto Europy (dwa razy z włochami oraz raz z Hiszpanami), zdobył brązowy medal Igrzysk Olimpijskich oraz wygrał trzy razy Ligę Światową.  Włoch dopiero od dwóch lat piastuje funkcję trenera naszej kadry. Na sukcesy, jakie osiągnął ze swoimi rodakami musimy jeszcze poczekać.

Anastasi: Zibi jest bez formy [WYWIAD]

2013-09-04 4:00

W ciągu zaledwie kilkunastu tygodni trener reprezentacji Polski siatkarzy zadziwił wszystkich decyzjami personalnymi. Najpierw wyłączył z drużyny narodowej doświadczonego libero Krzysztofa Ignaczaka (35 l.), a w tym tygodniu podjął decyzję o odsunięciu od składu Zbigniewa Bartmana (26 l.). - Z trójki atakujących, jakich miałem do dyspozycji, Zibi był najsłabszy - komentuje Andrea Anastasi (53 l.) w rozmowie z "Super Expressem".

- Wszyscy zachodzą w głowę, jak to się stało, że gracz, którego sam pan "wymyślił" na pozycję atakującego, stracił pańskie zaufanie.

- Przed Memoriałem Wagnera chciałem mieć jasną sytuację personalną. Każda tego typu decyzja jest wyjątkowo trudna, ale jestem od tego, żeby podejmować takie wybory. Po turnieju w Serbii przemyślałem sprawę jeszcze raz i zdecydowałem się podziękować Zibiemu. Nie wiem, skąd wersja, że podjąłem decyzję przed wyjazdem do Belgradu. To ciężka chwila i dla niego, i dla mnie. Przecież sporo pracy kosztowało mnie przestawienie Bartmana na pozycję atakującego, a on zaufał mojej wizji. W tym momencie sezonu uznałem jednak, że to najwłaściwsze wyjście dla dobra zespołu. Patrzę w przyszłość, a nie za siebie. Żeby było jasne: przyszłość Zibiego jako atakującego jest otwarta, tu się nic nie zmienia.

- Czy na pewno chodzi o powody czysto sportowe? Nie było żadnego konfliktu w drużynie?

- Po odsunięciu Ignaczaka ktoś napisał, że to z powodu alkoholu. Teraz słyszę, że ktoś nie oglądał co prawda meczów w Serbii, ale zobaczył jakieś zdjęcie dowodzące złej atmosfery w zespole. To niewiarygodne, co można sobie ubzdurać. W Polsce zawsze będą takie spekulacje, przyzwyczaiłem się do tego.

- Czyli Bartman był po prostu najsłabszym z trzech atakujących, jakich pan miał w tej chwili do dyspozycji, i dlatego stracił miejsce w kadrze?

- Nie był w formie, nie grał dobrze i nie widziałem poprawy. To jest właściwe i jedyne wytłumaczenie. Lubię Zibiego, to inteligentny chłopak, dogadujemy się dobrze, on mówi przecież po włosku. Przyznaję, że niełatwo było komunikować mu takie wieści. W pewnym momencie powiedziałem mu szczerze: "Zibi, nie mogę ci już w żaden sposób pomóc. Starałem się to robić przez cały sezon, ale dłużej nie jestem w stanie". Dlatego szukałem alternatywy i postanowiłem dać szansę nowemu siatkarzowi. Stąd decyzja o zabraniu Grzegorza Boćka na mistrzostwa. Nie mogłem zrobić tak jak to uczyniono w Rzeszowie, gdzie przez jakiś czas Bartman wchodził z ławki, a potem zagrał dobrze w ostatniej fazie sezonu. Na takie eksperymenty nie mam w kadrze czasu.

Nasi Partnerzy polecają