Trudno to nazwać inaczej niż końcem pewnej epoki. Jak na polskie standardy, prowadzący rzeszowian od 2011 r. Kowal i tak pracował wyjątkowo długo w jednym miejscu. Był też prawdziwym rodzynkiem rodzimej myśli szkoleniowej w ekstraklasie. W czołowych klubach PlusLigi na fotelach trenerskich zasiadają w większości obcokrajowcy. Kowal nie czekał z ogłoszeniem decyzji do końca sezonu. Rzeszowianie walczą jeszcze o brąz z Jastrzębskim Węglem. Decydujący mecz rozegrają u siebie w niedzielę 23 kwietnia, ale w pierwszym starciu jastrzębianie wygrali 3:1 i jadą do Rzeszowa w roli faworyta. Zresztą Resovia, bez względu na to czy zajmie 3., czy 4. miejsce, i tak nie może uznać sezonu za udany. Przez poprzednie 5 lat zawsze grała w finale PlusLigi i w tym okresie trzy razy sięgnęła po złoto (2012, 2013, 2015). Wypadnięcie poza finał najbogatszej polskiej drużyny jest jej porażką.
W obecnych rozgrywkach Resovia, w 2015 r. drugi zespół Ligi Mistrzów, nie miała także osiągnięć w pucharach europejskich. Szefowie klubu z Podkarpacia stwierdzili więc, że 6-letnia kadencja Kowala musi dobiec końca. – Nie ma drugiego polskiego trenera, który osiągnąłby takie sukcesy w ostatnich latach. Musimy oceniać jego pracę przez pryzmat wszystkich lat, a nie tylko tego sezonu – powiedział Marek Panek, wiceprezes zarządu Asseco Poland.
Według spekulacji niemieckich mediów, jego następcą ma zostać Włoch Roberto Serniotti (55 l.), który niedawno z Berlin Volleys awansował sensacyjnie do Final Four Ligi Mistrzów.