Tak zrobiłoby wielu – ale nie Michał Bąkiewicz. Sobotni mecz z Egiptem miał dwóch bohaterów. Jednym był Piotr Gruszka, który miał „dzień konia” i przebijał blok jak kartkę papieru. Drugim, Michał Bąkiewicz, który nie dość , że nie zrezygnował z udziału w spotkaniu, to w czwartym secie przez długi fragment grał „sam przeciw Egiptowi” i o mało nie wygrał. Po jego zagraniach zdobyliśmy cała serią punktów. „Bąk” serwował tak, że na trybunach zaczęto szemrać: jak ten Lozano może zostawiać TAKIEGO siatkarza w kraju? A zakończył kapitalnym, indywidualnym blokiem.
Siatkarska kadra odleciała przez Brazylię do Chin. Michał Bąkiewicz został w Polsce. Gdybym był selekcjonerem, to od niego zaczynałbym listę przyszłych reprezentantów kraju.