Łukasz Kaczmarek ma za sobą niezwykle wymagający sezon. Reprezentant Polski ledwo co wrócił po kwalifikacjach olimpijskich i musiał od razu zacząć grać w barwach klubu. Gwiazdor "Biało-Czerwonych" nie ukrywa wielkiego zmęczenia i mówi, że przez napięty kalendarz cierpi już nawet jego rodzina. Słowa gwiazdy pokazują, że granie w siatkówkę na najwyższym poziomie nie jest aż takie kolorowe, jakby mogło się wydawać.
Łukasz Kaczmarek nie zamierza tego ukrywać. Mierzy się z wielkim zmęczeniem
Jak przyznał Kaczmarek, ostatni czas jest dla niego bardzo wymagający. Jak sam stwierdził, obowiązki przełożyły się na to, że nie ma już nawet za bardzo czasu dla swojej rodziny.
- Skończyliśmy najpiękniejszy sezon w historii polskiej siatkówki, a po nim, po pięciu dniach przerwy, musieliśmy wrócić do pracy w klubie. Biegniemy kolejny maraton. Wiesz co jest dla mnie smutne? 23 listopada rozpoczyna się jarmark bożonarodzeniowy we Wrocławiu, na który całą rodziną jeździmy co roku. Moje dzieci go uwielbiają, jest to piękne wydarzenie. W niedzielę przeglądałem nasz kalendarz. Okazało się, że nie mam chwili, żeby tam pojechać - tak, żeby mieć dzień wolny - podkreśla Kaczmarek dla TVP Sport.
- Trudno pogodzić się z tym, że przed prawdopodobnie imprezą naszego życia, będziemy mierzyć się z najtrudniejszym sezonem ligowym w historii Polskiej Ligi Siatkówki. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak nauczyć się słuchać naszych organizmów i przeżyć ten sezon. "Przeżyć", bo, jak pokazuje sytuacja kadrowa w ZAKSIE, nie możemy na razie liczyć na to, że przytrafi nam się chociaż mecz przerwy - mówi siatkarz