Ciągnie mnie do Polski

2008-09-22 7:00

Mistrz olimpijski z Pekinu Hugh McCutcheon (39 l.) chciałby być następcą Raula Lozano.

W ciągu miesiąca zdobył w męskiej siatkówce wszystko, co było do zdobycia. Wygrał Ligę Światową w jaskini lwa w Rio de Janeiro i zrzucił niepokonaną od lat Brazylię z fotela mistrza olimpijskiego. Trener reprezentacji USA Hugh McCutcheon (39 l.) myśli o nowym wyzwaniu i nie wyklucza, że zostanie następcą Raula Lozano.

"Super Express": - Zgłosili się już do pana ludzie z PZPS?

Hugh McCutcheon: - Nie, o tym, że jestem w kręgu waszych zainteresowań, dowiaduję się z drugiej ręki. Słyszę o tym od różnych osób i muszę przyznać, że to zaszczyt być branym pod uwagę przez polską federację. Jeśli ktoś z Polski zadzwoni, chętnie porozmawiam i powiem, że możemy przedyskutować sprawę.

- Dlaczego po takich sukcesach chce się pan żegnać z kadrą USA?

- Formalnie jeszcze nie podjąłem decyzji. Na razie więcej czasu muszę poświęcić rodzinie niż sportowi (teść McCutcheona został zamordowany w Chinach w czasie igrzysk - red.). Do końca roku obowiązuje mnie kontrakt, a potem... Jeszcze nie wiem, ale myślę o nowym wyzwaniu, wkrótce porozmawiam o tym poważnie z żoną. W Stanach więcej nie osiągnę, zrealizowałem wszystkie cele. Poza tym siła oddziaływania siatkówki jest tu raczej niewielka. Telewizja przypomina sobie o nas raz na cztery lata przy okazji igrzysk. A do tego kobiecy volley jest popularniejszy niż męski.

- W Polsce nie narzekałby pan na popularność...

- I to właśnie jest intrygujące. Siatkówka to u was przecież coś wyjątkowego. Amerykańscy gracze, którzy występowali w polskiej lidze, opowiadają same dobre rzeczy o tym kraju i atmosferze dla dyscypliny. Takie wyzwanie tylko zachęca do zmiany otoczenia.

- Nasz związek ogłosi konkurs na stanowisko selekcjonera. Taka opcja pana interesuje?

- Musiałbym być niespełna rozumu, sądząc, że jestem jedynym kandydatem do prowadzenia reprezentacji Polski. Oczywiście wziąłbym udział w konkursie, w końcu całe nasze życie to rywalizacja.

- Pochodzi pan z Nowej Zelandii, osiadł w Stanach, a chce pracować w Europie. To nie będzie za duży przeskok?

- Ależ skąd! Sporo czasu spędziłem poza USA. Grałem w Japonii i Finlandii, trenowałem austriacki klub w Wiedniu. Poziom siatkówki w Europie zawsze był wysoki i to dla mnie idealna sytuacja.

- Po ewentualnym objęciu polskiej kadry chciałby pan skorzystać z rad Raula Lozano?

- Znam Raula i taki kontakt byłby dla mnie bezcenny. Myślę, że przekazanie zespołu w ten sposób i mnie, i waszej federacji przyniosłoby same korzyści.

- W Polsce wciąż czekamy na spektakularny sukces na miarę wicemistrzostwa świata. Na co stać naszych siatkarzy?

- Byłem zaskoczony, że nie weszliście do półfinału igrzysk. Kilka piłek w drugą stronę i to Włosi by się martwili. Ale w siatkówce tak to jest. Przecież mogliśmy z wami w taki sam sposób przegrać w finale Ligi Światowej i wszystko inaczej by się potoczyło. Nie warto pracy Lozano oceniać wyłącznie przez pryzmat kilku pechowych zagrań. Patrzcie szerzej. Mieliście w ciągu czterech lat sukcesy, podnieśliście poziom i jak równy z równym walczycie z najlepszymi zespołami świata.

Najnowsze