Daniel Castellani wróci do Skry Bełchatów? "Wszędzie, tylko nie w Skrze!"

2010-10-30 7:30

Kiedy Daniel Castellani (49 l.) pojawił się w środę na meczu Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel (3:2), przywitano go owacjami na stojąco. Czyżby szykował się sensacyjny powrót Argentyńczyka do klubu, z którym zdobył trzy mistrzostwa Polski?

"Super Express": - Jak się panu podobało przyjęcie w Bełchatowie?

Daniel Castellani: - Jestem bardzo wzruszony. Bełchatów to jedno, ale Warszawa i reszta kraju to drugie. Aż mnie plecy bolą od poklepywania przez kibiców, którzy podchodzą i dziękują mi za pracę z reprezentacją. Doświadczyłem tego zaraz po powrocie z mistrzostw świata i teraz, po przylocie z Argentyny. To niesamowite, jak kibic potrafi podnieść na duchu. Poparcia na ulicy nie da się kupić, dlatego to takie poruszające.

Patrz też: Castellani dogadał się ze związkiem

- Telefon się panu nie "zatkał" od SMS-ów po tym, jak pana zwolniono?

- Sam się zdziwiłem, że pomieści tyle wiadomości. Pisał selekcjoner Kanady, Argentyny, pisali reprezentanci Polski i inni przyjaciele. W tym całym bardzo nieprzyjemnym momencie to dodaje otuchy.

- Szykuje się sensacyjny powrót pana do Skry?

- Nie, nie, nie! W tym momencie nie ma mowy o moim powrocie do Skry. Tam jest Jacek Nawrocki, wspaniały człowiek i doskonały trener. Był moim asystentem, wszystko mu w Skrze zawdzięczam i teraz miałbym planować skok na jego miejsce? Nie ma mowy. Przyjaźń jest ważniejsza niż praca.

- Ale duet Castellani - Nawrocki funkcjonował bardzo dobrze. To może warto to powtórzyć?

- Nie. To jest czas Jacka w Skrze i niech trwa jak najdłużej. W sumie to mogę powiedzieć tak: teraz to mógłbym pracować wszędzie, tylko nie w Skrze.

- Rozważyłby pan ofertę innego polskiego klubu?

- Oczywiście, że tak. Przecież Polska, poza kilkoma zgrzytami, kojarzy mi się bardzo dobrze. To wspaniały, siatkarski kraj, w którym doświadczyłem o wiele więcej dobrego niż złego.

- Ma pan już jakieś oferty?

- Nie, na razie żadnej.

- Niepokoi to pana?

- Nie, bo jednak trochę czasu potrzebuję, aby dojść do siebie po rozstaniu z kadrą. Nie za długo jednak, bo przecież płynie we mnie "siatkarska krew". To moje życie, moja pasja.

- Po rozstaniu z kadrą powiedział pan, że bardzo to pana boli. Rana się zabliźniła?

- Nie. Boli i to bardzo. Szczerze? To najbardziej bolesne rozstanie w mojej karierze. Wciąż ciężko mi się z tym pogodzić.

Przeczytaj koniecznie: Daniel Castellani po zwolnieniu z funkcji trenera reprezentacji siatkarzy: Poczułem się źle - WYWIAD

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze