Finał PlusLigi: Mariusz Wlazły postawił Zaksę pod ścianą [GALERIA]

O tytule zadecyduje to, co w weekend wydarzy się w Kędzierzynie. Gra się do dwóch zwycięstw, w sobotę Zaksa musi wygrać, jeśli chce zachować szansę. A wówczas dojdzie do decydującego starcia w niedzielę.

Wlazły został najbardziej wartościowym siatkarzem pierwszego spotkania finału PlusLigi. Zdobył 16 pkt, zaliczył aż 4 asy serwisowe, dołożył 2 bloki. Pomogli mu niesamowity nad siatką Srecko Lisinac, doskonały technicznie Milad Ebadipour i as z rękawa trenera Roberto Piazzy Patryk Czarnowski. Rezerwowy środkowy Skry zaliczył dwa bloki o kapitalnym znaczeniu na koniec pierwszego i trzeciego seta.

- Mamy na tyle mocny zespół, że każdy może mi pomóc i ma swoje momenty. Czasami popełnię błędy, ale wtedy inni są na miejscu - przekonuje atakujący bełchatowian. - Nie chodzi tylko o tych, którzy są na boisku, także rezerwowi potrafią wnieść coś ważnego do gry. Wszyscy sobie wzajemnie pomagamy, gdy nie idzie.

Wlazły i spółka postawili obrońców tytułu pod ścianą. W sobotę Zaksa pierwszy raz od dawna zagra w lidze mecz o wszystko. Porażka oznaczałaby katastrofę dla faworyta ligi, który rozdawał w ekstraklasie karty przez trzy sezony. Zostałby z niczym, bo srebro to dla Zaksy porażka.

- Nasza wygrana w pierwszym meczu na razie jeszcze nic nie znaczy - tonuje Wlazły. - Mecze w Kędzierzynie mogą być trudne, mam jednak nadzieję, że wykorzystamy szansę już w pierwszym z nich. Nie zastanawiam się, czy Zaksa, grając pod presją, jest łatwiejsza do pokonania czy trudniejsza. Szykujemy się na ciężką walkę, bo taka na pewno będzie.

Zobacz również: Goło i wesoło. Polska siatkarka świętowała mistrzostwo... NAGO! [ZDJĘCIA]

Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki.
Cały sport w jednym miejscu