Spotykają się potęgi. Skra zagra w finale po raz jedenasty, Zaksa - dwunasty. Bełchatowianie mają na koncie osiem tytułów, kędzierzynianie - sześć, w tym ostatnie dwa. Szli w tym sezonie równo, rzadko z kimkolwiek przegrywali. Zaksa, która wygrała z rzędu 17 pierwszych meczów ligowych, szybko zapewniła sobie pierwsze miejsce w tabeli przed play-off, dla Skry też była to w zasadzie formalność. Siatkarze z Bełchatowa ostatni mecz w PlusLidze przegrali w styczniu, zwyciężyli też trzy tygodnie temu Zaksę 3:0.
- O wszystkim może przesądzić jedna, dwie akcje. Kluczem będzie zagrywka i przyjęcie. Kto pozwoli Zaksie na swobodne rozgrywanie piłki, ten ma kłopoty, bo Ben Toniutti to mistrz w swoim fachu. Na papierze lepsze przyjęcie ma Zaksa - mówi "SE" Ryszard Bosek (68 l.), mistrz olimpijski i mistrz świata, były trener kadry. Kibice będą na pewno świadkami wymiany bomb serwisowych i atomowych ataków. Wielu siatkarzy obu stron potrafi załatwić rywala zagrywką.
- Zadanie numer jeden to odrzucenie przeciwnika od siatki. I tu mogą zdecydować tacy gracze jak atakujący Mariusz Wlazły i Maurice Torres - uważa Bosek. - Mariusz pokazywał już, że jak wpadnie w trans na serwisie, waląc po 127 km/h, to nawet nie da się na to zareagować. Torres też ma kopnięcie, on jednak jest młodszy, lubi się napalać i czasem nadziewa się nawet na pojedynczy blok.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin