- Bardzo chcemy się zrewanżować - zapowiadał trener Iskry Odincowo Zoran Gajić. - Pokażemy, co potrafimy.
Tak się stało. Polski zespół wyjechał z Odincowa z zerowym dorobkiem, tak jak rywal tydzień temu z Łodzi. Bełchatowianie słusznie zakładali, że Iskra nie może zagrać dwóch bardzo słabych meczów z rzędu. - A co, jeśli im teraz będzie wszystko wychodziło? - pytał retorycznie kapitan Skry Mariusz Wlazły (25 l.). Niestety, wykrakał.
Szok przyszedł już w pierwszej partii, przegranej przez mistrzów Polski aż do 14. Potem było niewiele lepiej. Gwiazdor ekipy z Odincowa, Giba (32 l.), miał wyraźnie podrażnioną ambicję i robił co mógł, by jego zespół zrewanżował się bełchatowianom.
Przyszło mu to o tyle łatwiej, że najlepsi gracze Skry byli w słabej dyspozycji. Nie dawali rady przyjmujący Murek i Bąkiewicz, a bardzo nieskutecznie grał Wlazły.
W grupie F nadal wszystko możliwe - łącznie z odpadnięciem polskiej ekipy.