„Super Express”: – Co sprawiło, że wszystkie trybiki maszynki pod nazwą reprezentacja Polski siatkarzy zazębiły się w tym roku tak perfekcyjnie?
Marcin Możdżonek: – W dużym uproszczeniu jest to wypadkowa tego, co polska siatkówka zrobiła w ostatnich dwóch dekadach. Popełnialiśmy błędy, a dobre rzeczy były przeplatane gorszymi. Teraz wszystko, co najlepsze, zostało skumulowane w tej drużynie. Zawodnicy są doświadczeni, dojrzali, wiedzą, czego chcą i jak to zdobyć.
– Musiał przyjść Nikola Grbić, żeby połączyć wszystkie elementy?
– Spiął to klamrą. Okazało się, że bardzo dobrze pasuje do naszej mentalności. Proszę zwrócić uwagę, że gracze pytani o to, czy selekcjoner się czasem uśmiecha zza tej kamiennej twarzy i czy robią mu żarty, odpowiadają, że absolutnie nie. Że gdyby ktoś zrobił kawał, to byłby ostatni taki jego wybryk w kadrze. W naszej drużynie narodowej sprawdzali się trenerzy trzymający zespół twardą ręką. Grbić jest otwarty na dialog, na pomoc, potrafi być empatyczny, ale jest także twardy, wymagający i konsekwentny. Wie, czego chce i trzyma się ustalonego planu, to doskonale widać od ubiegłego roku.
– Trener mocno postawił na pewnych ludzi i nie odchodzi od tych wyborów. Na ile to ma znaczenie?
– Tu nic nie bierze się z przypadku, czy za sprawą nagłej decyzji odmieniającej oblicze drużyny. To ciężka praca rozłożona na lata. Jest w tym klarowna wizja i według mnie z dużą dozą prawdopodobieństwa można już podać skład olimpijski, jaki zobaczymy za rok w Paryżu.
Aleksander Śliwka po morderczym sezonie reprezentacyjnym dostał... tydzień urlopu
– To już takie pewne?
– Jeśli nie zajdą nieprzewidziane zdrowotne okoliczności, to tak: Janusz z Łomaczem na rozegraniu, Kurek z Kaczmarkiem w ataku, Leon, Śliwka, Semeniuk i Fornal na przyjęciu, Huber, Kochanowski i Bieniek na środku oraz Zatorski na libero. Według mnie te wybory już nastąpiły.
Z kim polscy siatkarze zagrają na igrzyskach olimpijskich? Grupa śmierci czy marzeń? [ANALIZA]
– Polscy siatkarze są na topie, a to oznacza, że muszą się także umieć na nim utrzymać.
– Jestem przykładem, że do tej pory wejście na szczyt było względnie wykonalne, choć z pewnością niełatwe, za to z pozostaniem na nim bywały niejakie kłopoty. Od kiedy w kadrze siatkarzy pojawili się zagraniczni trenerzy, najpierw był sukces, a potem następowała porażka. Musieliśmy zapłacić frycowe mistrzów. Dzisiaj wszyscy chcą nas strącić z piedestału jako lidera rankingu. Tyle że polscy siatkarze czują się teraz niesamowicie mocni. Do turnieju olimpijskiego podejdą tak, by wygrać wszystko, a nie z myślą, że kiedyś reprezentacja przegrywała w ćwierćfinale igrzysk. Żadne klątwy im niestraszne, a na presję oczekiwań oraz nadmuchany balonik są już odporni.