– To było niesamowite, tym bardziej że wszyscy wiedzieliśmy, iż siatkarki czeka niezwykle trudne zadanie – komentuje Grbić dzień po sukcesie reprezentacji pań. – To był wymagający turniej, bo przecież trzeba było walczyć z takimi potęgami jak USA i Włochy. Presja musiała być olbrzymia, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że o awansie decydowało ostatnie spotkanie zawodów, taka walka o być albo nie być. I po drugiej stronie stała Italia, a nie, z całym szacunkiem, rywal pokroju Kolumbii. To był w zasadzie wielki finał, w pełnym znaczeniu tego słowa – podkreśla serbski trener siatkarzy, który dobrze wie jak długo czekano nad Wisłą na kwalifikację olimpijską pań.
Czekaliście 16 lat
– Mimo słabszego startu Polki wróciły do gry i pokazały naprawdę dobrą siatkówkę. Jestem szczęśliwy, że mają się z czego cieszyć, wiem, że w waszym kraju czekano 16 lat na kolejny występ olimpijski siatkarek. Zasłużyły na to i same sobie wywalczyły ten awans. Wierze też, że odegrają istotną rolę w igrzyskach w Paryżu – podkreśla serbski trener.
I dodaje, że kolejny sukces buduje siłę ekipy trenera Stefano Lavariniego.
– To, że masz już pewność gry na igrzyskach, sprawia, iż twoja pewność siebie szybuje w górę – jest przekonany Grbić. – Dzięki temu następnym razem w momencie rywalizacji z silnym rywalem niejako czujesz, że za tobą stoi sukces i większe doświadczenie pozwalające zachować spokój i pełną gotowość do walki. Gra z mocnymi drużynami, a już specjalnie pokonywanie ich, jest najlepszą drogą do osiągania takiego celu. To stało się w Łodzi w przypadku kadry siatkarek i powinno procentować w przyszłości – zaznacza Serb.
Dla siatkarzy awans to formalność?
Tymczasem siatkarze Grbicia w sobotę 30 września meczem z Belgią w Chinach rozpoczynają swoją walkę o igrzyska. Są w innej sytuacji niż ich koleżanki. Po pierwsze nie mają w gronie siedmiu przeciwnych zespołów żadnego, który w teorii mógłby im sprawić większe problemy. Po drugie, są na czele rankingu światowego i nawet w przypadku jakiegoś kataklizmu w turnieju kwalifikacyjnym miejsce w igrzyskach powinni bez problemu uzyskać za rok, przez ścieżkę rankingową.
Tego drugiego scenariusza nikt poważnie nie bierze jednak pod uwagę. Biało-Czerwoni mają po prostu bez większego problemu wygrać kwalifikacje, w których zmierzą się kolejno z Belgią, Bułgarią, Kanadą, Meksykiem, Argentyną, Holandią i Chinami. Pierwsza dwójka zapewnia sobie bilet do Paryża.