Sterujący rozgrywkami PLPS wymyślił by zawodnikom dołożyć 30% meczów w sezonie więcej, co oznacza, że będą skazani na obracanie ligowego kieratu w rytmie sobota-środa-sobota.
Będzie więcej gry, będzie więcej kasy z biletów – ucieszyli się ligowi prezesi. Będzie więcej transmisji, przy transmisjach reklam i z nich kasy – ucieszyła się jeszcze bardziej telewizja.
W tej kalkulacji groszorobów zniknęło jakoś myślenie o odwrotnej stronie tego zabiegu. Ściśnięciu terminarza w którym na potrzeby reprezentacji już teraz brakuje wolnych „okienek”. Przemęczeniu zawodników, kompletnym załamaniu treningów, bo pełnego mikrocyklu między meczami zmieścić się nie da. Zwiększeniu ilości kontuzji, których nie będzie kiedy leczyć.
I jeszcze jednego – totalnego przesytu u kibiców, którym ta kręcąca się karuzela szybko zbrzydnie. A wtedy kura zdechnie.
Groszoroby pod siatką
Polska siatkówka, przez ostatnie lata stała się kurą co znosi złote jajka. Teraz chcą ją zmusić do znoszenia ich po dwa, więc pewnie skończy w rosole.