Nie było tajemnicą, że z pozyskaniem Sandera przez jakikolwiek klub wiąże się pewne ryzyko, bowiem członek trzeciej drużyny igrzysk w Rio rok temu przeszedł poważny zabieg operacyjny barku, który wyłączył go z gry na cały sezon. Mimo że postępy w rekonwalescencji były wyraźne i siatkarz wziął nawet latem udział w zgrupowaniu kadry USA, to jednak wiele stanęło na przeszkodzie, by był gotowy na pierwszą kolejkę PlusLigi. I do tej pory nie zobaczyliśmy go w akcji. W połowie września trener Skry Michał Gogol w rozmowie z „SE” zakładał, że na parkiecie Sandera będzie można ujrzeć w ciągu miesiąca. Minęło półtora i nadal jasnego przekazu z Bełchatowa co do daty powrotu siatkarza nie otrzymujemy.
Siatkarz PlusLigi ma chore serce i musiał przerwać grę
Jak się okazuje, Amerykanin ostatnio przebywał we Włoszech na konsultacjach treningowych i medycznych. Zbadano między innymi jeszcze raz bark zawodnika. – Po teście okazało się, że ma śladowy stan zapalny w ścięgnie głowy długiej bicepsa. W związku z tym miał podawaną terapię przezskórnej elektrolizy i to spowodowało, że ten stan zapalny zniknął – wyjaśnia Maciej Michalik, trener przygotowania fizycznego Skry.
Czy nastąpi lockdown w polskiej siatkówce? Były rozmowy, ważny polityk zabrał głos
Sander przechodzi kolejny etap zajęć zaleconych przez fizjoterapeutów z Włoch, które mają rozruszać bark siatkarza. – W kolejnym tygodniu nie będzie już tak skupiał się nad ćwiczeniami rehabilitacyjnymi, ale przejdzie bardziej do spraw siatkarskich, czyli do obrony i przyjęcia. Jeśli wszystko będzie dobrze, następnie dostanie już zielone światło, by atakować i zagrywać – dodaje Michalik. I przyznaje: – Minie jeszcze trochę czasu zanim zobaczymy go w meczu. Uważam jednak, że wszystko idzie w dobrą stronę.