Na razie Polska Liga Siatkówki, ustami prezesa Pawła Zagumnego, zapewnia, że nie ma mowy o zawieszaniu rozgrywek. Rozwiązaniem ligi na problemy związane z zakażeniami w drużynach jest po pierwsze (to oczywista konsekwencja sanitarna) odsyłanie siatkarzy na izolację lub kwarantannę, a po drugie – przyspieszanie rywalizacji, czyli rozgrywanie ilu się da meczów awansem. To już trwa i także dlatego na przykład siatkarze Vervy Warszawa dwa razy w ciągu tygodnia zmierzą się z Treflem Gdańsk. Obie ekipy mają już zresztą za sobą zbiorowe zakażenie graczy. Co jednak, jeśli rozgrywanie meczów stanie się skrajnie utrudnione i zabraknie zdrowych zespołów? Czy wówczas może dojść do ostrych decyzji rządu? Światło na tę sprawę rzucił Ryszard Czarnecki, polityk partii rządzącej i wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Vital Heynen dla "SE" o fali zakażeń w jego klubie: Wiedziałem, że koronawirus zaatakuje
– Dzisiaj rozmawiałem na ten temat z ministrem Jarosławem Pinkasem, Głównym Inspektorem Sanitarnym kraju – przyznał Czarnecki w wypowiedzi dla strony internetowej PZPS. – To człowiek, który nie tylko lubi, ale też rozumie sport. Mamy wspólne przekonanie, że lockdown w obszarze sportu nie jest potrzebny, a nawet, że może być szkodliwy. Wspólnie z przedstawicielami Zarządu Polskiej Ligi Siatkówki rozmawialiśmy o możliwych scenariuszach rozwoju sytuacji pandemicznej pod kątem rozgrywek ligowych. Trzeba zrobić wszystko, aby nie wylać siatkarskiego dziecka z kąpielą. Cieszę się, że Główny Inspektor Sanitarny jest otwarty na argumenty środowiska siatkarskiego i rozumie potrzebę utrzymania rozgrywek ligowych oraz związanych z nimi transmisji telewizyjnych – podkreślił Czarnecki.