Pierwszy set mógłby być wypadkiem przy pracy. Polki nawiązały wyrównaną walkę i przegrały dopiero w końcówce, zdobywając 23 punkty. Druga partia mogła napawać optymizmem, bo biało-czerwone szybko uzyskały przewagę 12:2. Belgijki zaczęły odrabiać straty, ale było już za późno. Polki wygrały 25:14 dzięki wspaniałej wręcz akcji Izabeli Bełcik i Joanny Kaczor.
Trzecia odsłona tego spotkania również przebiegała po naszej myśli.
Reprezentantki Polski grały wyrównaną walkę z przeciwniczkami, żeby w końcówce wyprowadzić parę udanych kontr i zmusić Belgijki do błędu. Konsekwentna gra dała nam wygraną 25:21.
Kibice zgromadzeni na meczu byli przekonani, że Polki zakończą to spotkanie już w czwartym secie. Niestety od początku tego meczu mieliśmy olbrzymie problemy z rozegraniem i tym razem przyjezdne potrafiły to wykorzystać. Wspaniale czytały grę Mileny Sadurek i pewnie wygrały do 19.
Tie-break rozpoczął się od wysokiego prowadzenia biało-czerwonych (10:5). Szybko jednak posypała się nasza gra, znowu głównie ze względu na bardzo czytelne rozegranie.
Goście szybko odrobiły straty i miały nawet piłkę meczową. Na szczęście więcej zimnej krwi zachowały podopieczne Jerzego Matlaka i zwyciężyły do 14.
Ważne zwycięstwo, ale gra naszych reprezentantek nie daje nam powodu do optymizmu. Joanna Kaczor, która kończyła najważniejsze piłki, była również bardzo często blokowana albo broniona. Przyjęcie i rozegranie pozostawiało naprawdę wiele do życzenia, co dało swoje odzwierciedlenie w ataku. Polki powinny jak najszybciej poprawić swoją grę, bo z Francją i Turcją będzie nam na pewno o wiele trudniej.
Horror w Rzeszowie
Wydawało się, że Belgia nie stanowi dla naszej reprezentacji poważnej konkurencji. Wydawało się, że bez większego trudu wygramy to spotkanie. Tymczasem szale zwycięstwa udało się Polkom przechylić dopiero w tie-breaku, który wygrały na przewagi.