– Bardzo kibicuję tej drużynie – mówi „Super Expressowi” Skowrońska, która z przyjemnością oglądała wygrane Biało-Czerwonych nad Bułgarią (3:1) i Brazylią (3:2). – Brazylijki znam bardzo dobrze z tamtejszej ligi, trener Ze Roberto mocno rotuje składem, na razie nie powołał wszystkich najlepszych, daje się ogrywać wielu zawodniczkom – zauważa siatkarka, która dwa ostatnie sezony spędziła w Brazylii w ekipie Hinode Barueri, zresztą pod opieką selekcjonera kadry. Z kolei Polki grają w tej chwili w Lidze Narodów w niemal najsilniejszym zestawieniu. Niemal, bo trener Jacek Nawrocki dał odpocząć po ciężkim sezonie naszej rozgrywającej numer jeden, Joannie Wołosz.
– Bez Joasi na pewno zespół jest osłabiony, bo ona osiągnęła naprawdę wysoki poziom w lidze włoskiej – uważa „Skowronek”. – Niemniej dajemy sobie radę, chociaż gdybym miała się do czegoś przyczepić, to sądzę, że trzeba stale pracować nad tym, by nasza liderka Malwina Smarzek nie była aż tak eksploatowana. Ja wiem, że ona jest młoda, ma zdrowie, zniesie teraz każde obciążenie i nie przeszkadza jej wykonywanie 60 czy 70 ataków w meczu. Jednak na dłuższą metę to nie jest dobre rozwiązanie, nie można grać zbyt jednostronnie w ataku.
– Mamy diamencik, niech nas ciągnie, dopóki ma siłę, ale warto, by rozkładać grę na inne siatkarki. Oczywiście, co znam z autopsji, bywają sytuacje, gdy gra się po prostu do liderki, której idzie. Czasem nie da się zbyt często grać pierwszym tempem, czy na oba skrzydła, jednak trzeba iść w te stronę – przekonuje Skowrońska, która uważa, że trener Nawrocki podejmuje odważne decyzje.
– Można się zastanawiać czy gra na arenie międzynarodowej to nie za duży przeskok dla niektórych siatkarek, które nawet w naszej w lidze grają mało – komentuje. – Ale to szkoleniowiec jest od tego, by zrobić z dziewczyn zawodniczki pełną gębą. Myślę po prostu, że czasem sam talent i ambicja mogą nie wystarczyć, jeśli nie ma się doświadczenia – podsumowuje była gwiazda reprezentacji.