– Grało się dobrze, bardzo dobrze, nie mieliśmy momentu zwątpienia nawet, gdy byli z przodu, a w takim momencie łatwo spuścić głowy, poddać się i nie walczyć – komentował Kurek po meczu. – Walczyliśmy do samego końca. Jestem dumny z tych chłopaków, bo wykonali kawał potężnej roboty, żeby tak się prezentować na boisku teraz. Widać było, że dobrze gramy, że wszystkie tłoki dobrze chodzą, że razem pracujemy na boisku. A w tie-breaku kibice weszli na jeszcze wyższy poziom niż zwykle – komplementował fanów w Spodku Kurek, który stosował różne sztuczki, by ograć doświadczonych przeciwników. Między innymi specjalnie chował ręce w bloku, by nie udały się ataki gwiazd Canarinhos.
– Z takimi wielkim zawodnikami trzeba grać także sprytem, bo mają wszystko w ataku, potrafią wykorzystać każdą niedokładność. Po coś przygotowujemy się do tych meczów, robimy odprawy techniczne, żeby wiedzieć jak się zachować w kluczowych momentach – wyjaśniał Kurek i zapewniał, że Polacy są w takim gazie, że nie stracą sił w finale granym dzień po awansie.
Bohater końcówki meczu Polska – USA Kamil Semeniuk surowo o swojej grze: Piach był straszny...
– Czy starczy sił na jutro? Wystarczy! Teraz jesteśmy na takiej fali, że moglibyśmy grać przez kolejny miesiąc codziennie pięciosetówki. To adrenalina, ale też jesteśmy dobrze przygotowani. Widać, że wytrzymujemy fizycznie i mentalnie – cieszy się kapitan reprezentacji Polski.
Polacy mają szansę po raz trzeci z rzędu zostać mistrzami świata w siatkówce. Wcześniej podobne serie zaliczyli Włosi (1990, 94, 98) i Brazylijczycy (2002, 06, 10). Polacy po triumfach w 2014 i 2018 roku są następni w kolejce. I są faworytami.
– Na razie mnie to nie interesuje. Pogadamy o tym jutro – kwituje Kurek dokładnie 24 godziny przed finałowym starciem siatkarskiego mundialu 2022 Polska – Włochy.