Nasz środkowy wskazał decydujący czynnik, który sprawił, że gościom uda się rewanż za finał mistrzostw świata z 2018 roku. – Brazylijczycy wyglądali lepiej fizycznie, myślę, że tym elementem nas pokonali, bo siłą ataku i blokiem odstawali od nas – uważa Bieniek. – Przyjechali tutaj niemal najmocniejszym składem, jedynie bez pierwszego rozgrywającego. My z kolei szukamy wciąż jeszcze najlepszego składu, mamy też trochę problemów zdrowotnych. Trener pograł dwa sety jedną szóstką, potem sporo zmienił. Tak to będzie wyglądać dalej, czyli podobnie jak rok temu.
Siatkarze nie chcą się przesadnie przejmować wynikami dopiero pierwszego turnieju Ligi Narodów, która w tym roku dla wszystkich ekip jest poligonem doświadczalnym przed kwalifikacjami olimpijskimi. – Nasza zdobycz punktowa w weekend była OK, ale styl gry raczej średni – ocenia Bieniek. – Poprawy wymaga praktycznie każdy element, chociaż z drugiej strony nie spodziewaliśmy się, że od razu będziemy grać na superwysokim poziomie. Mamy dwa zwycięstwa na trzy mecze, nie jest to wynik tragiczny.