"Super Express": - Daje pan w kość podopiecznym? Ostro zasuwają na siłowni?
Andrea Anastasi: - Jestem trenerem siatkówki, a nie ciężarów (śmiech), ale oczywiście nie ma mowy o odpuszczaniu przygotowania siłowego. Zawodnicy mieli przerwę w grze, dawno nie byli w rytmie meczowym, więc muszę czasem przycisnąć, trzeba odbudować ich formę fizyczną. Poza tym pracujemy nad tym co zwykle, czyli taktyką i systemem gry.
- Ma pan już na obozie najważniejszych siatkarzy?
- Od poniedziałku będą prawie wszyscy, już z Bartkiem Kurkiem, ale jeszcze bez Łukasza Żygadły, któremu dałem wolne, bo dopiero skończył grę w lidze rosyjskiej. Łukasz dojedzie 20 maja, czyli kilka dni przed meczami z Serbią. To nie jest żaden problem, bo mogłem się lepiej przyjrzeć zmiennikom: Drzyzdze, Woickiemu i Łomaczowi. Pracowałem aż z 26 graczami, to bardzo cenne doświadczenie.
- Jesteście gotowi do walki w Lidze Światowej?
- Na razie powoli budujemy formę. Najpierw będą mecze towarzyskie z Serbami, podczas których nie spodziewam się jeszcze po podopiecznych wielkiej świeżości. Do optymalnej kondycji dojdą później, ale tak właśnie ma być.