Polacy polecieli w środę do Teheranu, gdzie dziś i w niedzielę rozegrają dwa mecze z gospodarzami - prawdziwą rewelacją grupy A. Irańczycy od kilku lat potrafią być groźni dla wszystkich. Wystarczy przypomnieć, że to właśnie z nimi Polska przegrała jedno ze spotkań w trakcie jakże udanego dla nas Pucharu Świata 2011 w Japonii. Tymczasem w LŚ 2014 Iran wygrał już dwa razy i z Brazylią, i z Włochami i jest na najlepszej drodze do awansu do turnieju finałowego we Florencji.
Zobacz: Brazylia zlała biało-czerwonych
Nasi siatkarze też stawiają sobie taki cel. Po wpadce z Brazylią w Bydgoszczy zrównali się punktami z canarinhos, ale mają jeszcze do rozegrania 4 mecze, o 2 więcej niż mistrzowie świata. Potrzebujemy więc minimum dwóch pewnych zwycięstw nad Iranem, chyba że Brazylijczycy nie wywalczą żadnych punktów w spotkaniach z Włochami na koniec rywalizacji.
- Sam awans do Final Six to jedno, ale wygrane też są ważne - przekonuje Mika, który okazał się jokerem w talii trenera Stephane'a Antigi (38 l.). Zawodnik, który w nowym sezonie zmienia francuskie Montpellier na Lotos Gdańsk, zajmuje trzecie miejsce w dwóch klasyfikacjach statystycznych LŚ - skuteczności ataku i przyjęcia zagrywki. Miał być siatkarzem drugiego planu, a wyrósł na jednego z liderów zespołu.
- Przede wszystkim cieszę się z wygranych, a z porażek staram się wyciągać wnioski. Każdy pracuje na to, żeby być w szóstce, rywalizacja z doświadczonymi kolegami tylko pomaga. Nasze zgranie wygląda coraz lepiej, idziemy w dobrym kierunku - uważa Mika. - Powinniśmy być gotowi i na Final Six, jeśli uda się awansować, i na mistrzostwa świata w Polsce. A w meczach z Iranem chcemy walczyć i wygrać.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail