Podczas jednego z treningów w Teheranie najskuteczniejszy siatkarz Ligi Światowej poczuł bóle w lędźwiowej części kręgosłupa i przerwał zajęcia. Na wszelki wypadek lekarze postanowili odsunąć go od ćwiczeń. Na pozycji atakującego zastąpi go Jakub Jarosz (28 l.).
Wyjdzie z tła?
Jarosz zawsze znajdował się w kadrze trochę na drugim planie. Nie było go w składzie na ostatnie MŚ, chociaż brał udział w większości sukcesów kadry pod wodzą trenera Andrei Anastasiego, m.in. triumfował w LŚ w 2012 r. i zdobył złoto oraz brąz ME.
- Nie boję się w najmniejszym stopniu o sportową formę Kuby i poziom, jaki jest w stanie zaprezentować z Iranem - przekonuje "SE" były selekcjoner kadry Ireneusz Mazur (58 l.). - Na pewno jednak nie jest łatwe wskoczenie do pierwszej szóstki z marszu, bo przecież Jarosz ledwo grał w dotychczasowych meczach Ligi Światowej.
Igrzyska Europejskie: Polskie siatkarki zagrają W FINALE po pięciosetowym horrorze z Serbią
Gwizdy kibiców
W przeciwieństwie do wielu kolegów Jarosz nie miał okazji grać w 12-tysięcznym kotle w Teheranie rok temu. Bezustanny gwizd kibiców Iranu może na każdym zrobić wrażenie.
- Ale wcale nie jestem przekonany, czy na Polakach też - uważa Mazur. - My znamy głośne hale, bo mamy je u siebie. Wiele innych reprezentacji na co dzień gra z mniejszą liczbą decybeli na trybunach i widać było, że deprymuje je rozkrzyczana widownia. Dla nas kluczem do wygranej będzie agresywna zagrywka i nieuleganie nakręcaniu się rywali. Oni uważają, że u siebie są niezwyciężeni, a przecież Iran to nie jest żaden wyjątkowy zespół. Po prostu wpada czasami w trans. Jeśli temu się przeciwstawimy, będzie dobrze - komentuje były trener reprezentacji Polski.