Malwina Smarzek: Po fali nienawiści załamałam się [GALERIA]

2017-10-13 9:18

Malwina Smarzek (21 l.) była odkryciem polskiej reprezentacji na niedawnych mistrzostwach Europy, w których Biało-Czerwone dotarły do barażu o ćwierćfinał. Malwina stanowi też o sile Chemika, broniącego mistrzostwa Polski w zaczynającym się dzisiaj sezonie. - Miałam tylko cztery dni odpoczynku po mistrzostwach Europy, ale jestem do tego przyzwyczajona - mówi nam.

"Super Express": - Po meczu z Niemkami na ME, w którym zdobyła pani aż 36 punktów, kreowano już panią na drugą Małgorzatą Glinkę...
Malwina Smarzek:
- Odcinam się od tych porównań, od mediów, również społecznościowych, bo potrafią namieszać w głowie i mam złe doświadczenia. Gdy udanie zadebiutowałam w reprezentacji u trenera Piotra Makowskiego, mając 17 lat, to pod artykułem chwalącym mój występ było bardzo dużo hejtu, zazdrości, nienawiści, pisano, że nic nie osiągnę. Wtedy załamałam się i przez trzy dni płakałam. Obecny trener kadry Jacek Nawrocki też nam powtarza, że ważniejsze jest to, co jest na boisku, a nie komentarze w internecie. Co do porównania z Gosią - każda z nas ma swój czas. Nie wiem, czy będę lepsza, czy gorsza od niej, ale na pewno inna.

- Trener kadry sugerował, żeby w Chemiku grała pani na przyjęciu i tak się stało. Tymczasem w reprezentacji wróciła pani na pozycję atakującej. To chyba mało komfortowe?
- Rozmawiałam z trenerem dużo wcześniej i byłam przygotowana. Był to zbieg kilku okoliczności, również dlatego, że nie było Bereniki (Tomsia -red.). Mistrzostwa pokazały, że zmiana pozycji nie była dla mnie problemem.

- Nie będzie problemu, żeby w Chemiku znów przestawić się na grę na przyjęciu?
- Nie sądzę, atakującą byłam tylko przez dwa tygodnie. Potrzebuję trochę czasu, żeby się przestawić, a liga jest długa. Poza tym przez cztery miesiące zgrupowania kadry, gdy trenowałyśmy po osiem godzin dziennie, bardzo dużo czasu poświęcałam na przyjęcie piłki. To się nie ulotniło.

- Czy ktoś jest w stanie zdetronizować Chemika w nowym sezonie?
- Groźna będzie drużyna Budowlani Łodź, z którą przegrałyśmy kilka dni temu w superpucharze, a w dalszej kolejności: BKS Bielsko-Biała i Developres Rzeszów. Cała liga będzie silniejsza.

- Jakie są pani marzenia na dalszą przyszłość?
- Za rok chciałabym wyjechać za granicę. Chcę poznać inną ligę i pracować u innych trenerów. Marzą mi się Włochy i Japonia. Do tego drugiego kraju nie jest łatwo się dostać, bo w klubie może grać jedna cudzoziemka. Jeśli tylko przyjdzie oferta stamtąd, to wyjadę, to moje marzenie od pięciu lat.

Zobacz: Taichiro Koga: Kieszonkowy samuraj podbija Polskę [ZDJĘCIA]

Przeczytaj: Znany siatkarz był oskarżony o gwałt i dobrze na tym zarobił!

Sprawdź: Mateusz Bieniek: Wierzę w naszą moc!

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze