"Super Express": - Za tobą ciężki sezon reprezentacyjny, a za chwilę liga. Czekasz na nią z wytęsknieniem czy masz trochę dość grania?
Mateusz Bieniek: - Nie patrzę na to w ten sposób. Siatkówka to nie tylko moja praca, ale i hobby. Nie ma co mówić o zmęczeniu, trzeba grać. Od niedawna trenujemy w pełnym składzie, ostatnio ulegliśmy Skrze w Superpucharze, ale nie robiliśmy z tego tragedii. Wiemy, że do ligi będziemy mocniejsi.
- W Zaksie sporo zmian, straciliście między innymi pierwszego atakującego Dawida Konarskiego i kluczowego przyjmującego Kevina Tilliego, macie też nowego trenera Andreę Gardiniego. Jak oceniasz waszą obecną siłę?
- Jest na to za wcześnie. Wolałbym się wypowiadać po sezonie, wtedy jest czas na oceny. Nie chcę kogoś chwalić albo ganić, wyciągać daleko idących wniosków. Jestem jednak dobrej myśli. Mam nadzieję, że będziemy tak samo mocni jak ostatnio. Chcemy grać tak dobrze jak w dwóch ostatnich latach. Przyszli nowi gracze i liczę, że udźwigną ciężar.
- Zaksa po raz drugi broni tytułu mistrzowskiego. U rywali też zaszło wiele roszad kadrowych. Pojawią się nowi konkurenci do złota?
- Czołówka się nie zmienia. My, Skra, Jastrzębie, Resovia, dołączył Trefl Gdańsk, w którym zbudowano fajną ekipę. No i jak co roku trafi się pewnie jakiś czarny koń. Może... Czarni Radom?
- Zaczynasz drugi rok w drużynie mistrza Polski, a jednocześnie masz za sobą trzy sezony reprezentacyjne. Dlaczego kadrze brakuje sukcesów?
- Nie mam bladego pojęcia. Spędziłem w reprezentacji trzy lata i z każdym sezonem wyniki są coraz gorsze. Jeszcze w pierwszym roku poszło w miarę OK, chociaż zabrakło wielkiego sukcesu. Z kolei w tym roku była katastrofa. Musimy się w końcu przełamać, ale do tego potrzebne są zwycięstwa. Nie wiem, czego nam brakuje.
- Winny zwykle jest trener, ale Ferdinando De Giorgi zdążył popracować ledwie cztery miesiące. Tak częste zmiany szkoleniowców są sensowne?
- Związek rozstał się z "Fefe", do którego mam wielki sentyment, bo osiągnęliśmy świetne wyniki w klubie. Ja nie jestem od oceniania szkoleniowców czy ich zwalniania, tylko od grania. Związek podjął taką decyzję i szuka następcy. Słyszałem, że ma być Polak, są jacyś kandydaci. Na pewno odpadnie wtedy bariera językowa. Jeśli mamy zacząć wygrywać z Polakiem u steru, to jestem za.
Zobacz: Znany siatkarz był oskarżony o gwałt i dobrze na tym zarobił!
Przeczytaj: ME w siatkówce kobiet: Polska odpada z turnieju mimo dobrej gry
Sprawdź: Wilfredo Leon musi być cierpliwy. W reprezentacji Polski zadebiutuje za prawie dwa lata