Super Express: Udało się odpocząć przez 2 tygodnie po wyczerpującym turnieju?
Maria Stenzel: - Dało się odetchnąć, kilka dni byłam w rodzinnym domu, ale trzeba było się szybko zbierać. Zbliżała się liga i należało przetrenować pewne rzeczy z drużyną i ja to rozumiem, ale każdego dnia zwracam dużą uwagę na regenerację.
- Wracając do MŚ, to co zadecydowało, że byłyście inną drużyną w porównaniu z tą, choćby sprzed roku?
- Uważam, że ubiegły rok w wykonaniu reprezentacji nie był taki straszny i prezentowałyśmy się dobrze. Natomiast najważniejsza była nasza ciężka praca. Tegoroczna Liga Narodów nie wyszła nam totalnie, ale po trzech tygodniach odpoczynku wróciłyśmy do Szczyrku i pięć tygodni ciężkich treningów zadecydowało o dobrym przygotowaniu fizycznym do MŚ. Poza tym dobra drużyna rodzi się nie tylko gdy wygrywa, ale w trudnych momentach. Uważam , że opinie o nas po Lidze Narodów były niesłuszne i krzywdzące. To nas zbudowało i na mistrzostwach pokazałyśmy prawdziwą twarz.
- Przyszłość reprezentacji rysuje się w jasnych kolorach, więc chyba nie będzie pani płakała, jak po dramatycznym meczu z Serbią?
- Obym nie musiała płakać, ale nie umiem przewidywać przyszłości. Mistrzostwa były zastrzykiem optymizmu, że możemy grać w przyszłości o medale. Apetyty rośnie w miarę jedzenia, ale powinniśmy podchodzić do tego spokojnie i pokazać umiejętności na boisku, a nie tylko mówić o tym. To co wydarzyło się w mistrzostwach, również w meczu z Serbią, przemyślałem przez te dwa tygodnie, gdy byłam w domu i miałam chwile dla siebie, ale teraz już zapominam. Nie mogę o tym myśleć, bo muszę skupiać się w stu procentach na pracy i nowych wyzwaniach, a tym najbliższym jest liga.
- Cel w wypadku Grupy Azoty Chemika Police jest ten sam jak co roku, zdobycie mistrzostwa Polski?
- Cały czas skupiamy się na walce o najwyższe cele i nic innego nas nie interesuje. Chciałybyśmy zdobyć wszystkie trofea na krajowym podwórku. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona i podekscytowana nowym sezonem.