Super Express: - Wygranie przed kilku dniami Pucharu Polski podbudowało was przed meczem z VakifBankiem?
Martyna Grajber: - Każde zwycięstwo uskrzydla, a szczególnie, gdy w trzech ostatnich rundach PP miałyśmy wszystkich najsilniejszych rywali w Polsce. Udowodniłyśmy sobie, że pomimo trudnego początku sezonu, spowodowanego też koronawirusem i kontuzjami, jesteśmy w stanie grać na bardzo wysokim poziomie. Nasza forma idzie w górę, a są jeszcze rezerwy i mam nadzieję, że w meczach Ligi Mistrzyń wskoczymy na wyższy poziom.
- Nie pozostaje nic innego jak iść za ciosem i wyeliminować tureckiego potentata. Jest to możliwe czy ćwierćfinał to szczyt waszych możliwości?
- Mam wrażenie, że przy trenerze Ferhacie Akbasie , który pracuje z nami od dwóch lat, nie istnieje coś takiego jak cel minimum. Ten szkoleniowiec rozszerzył nasze horyzonty i pole widzenia. Do tej pory utarło się, że najlepiej jest wygrać wszystko, co się da w Polsce i pokazać na arenie międzynarodowej. Po przyjściu do Chemika powiedział, że dziwi się takiemu stawianiu sprawy i dla niego to niedorzeczne. Zapowiedział , że jego zespół zawsze będzie walczył o najwyższe trofea w Polsce, ale też w europejskich pucharach. Cieszymy się, że jesteśmy w ósemce, ale nie jest to ostatni etap ani cel, który wspólnie z trenerem postawiliśmy przed sobą.
- Ze wsparciem kibiców, a może i bliskich na trybunach, byłoby chyba łatwiej. Panią często wspierał narzeczony, który też jest siatkarzem (Jan Nowakowski).
- Wszyscy tego żałujemy. Wsparcie na trybunach przez naszych bliskich, to dodatkowa otucha. Dla każdego sportowca mecz jest największym świętem i chciałoby się dzielić te chwile wspólnie, ale pandemia to uniemożliwia.
- Nie mogę nie spytać o ślub, bo wiem, że planowaliście rok temu, ale przełożyliście z powodu pandemii. Czy jest nowa data?
- Jeszcze nie, czekamy na kolejne informacje dotyczące możliwości zorganizowania imprez z udziałem większej liczby osób. To nie lada wyzwanie zorganizować obecnie ślub i wesele, a nie chcemy nikogo z gości narażać na jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
- Nie boi się pani, że narzeczony się rozmyśli?
- Nie boję się i mam nadzieje, że on też się nie boi, że ja się rozmyślę (śmiech). A poważnie mówiąc, to w naszych wzajemnych uczuciach nic się nie zmienia. Cokolwiek by to było - pandemia, stan wojenny czy coś innego, co nam świat jeszcze zgotuje, nie będzie dla nas przeszkodą.
- Jak to jest w związku dwojga ludzi uprawiających tą samą dyscyplinę sportu. W domu rozmawiacie o siatkówce, czy macie jej dosyć po wielogodzinnych treningach i wyjazdach na mecze?
- Nie da się nie mówić o siatkówce w domu. Najważniejsze jest, żeby nie przynosić do domu złych emocji i nie rozpamiętywać zbyt długo porażek. W takich momentach bardzo się przydaje wsparcie drugiej osoby, która też w tym ”siedzi” i często rozumiemy się bez słów.
Iga Świątek zrobiła sobie TATUAŻ?! Fani od razu zauważyli. Indiański wzór [ZDJĘCIE]