W ostatnim meczu ligowym siatkarze Effectora Kielce nie dali rady Łuczniczce, ulegając 2:3, ale większą stratą niż punktowa była kontuzja lidera drużyny, 22-letniego Mateusza Bieńka.
Środkowy, który od ubiegłego roku jest pewniakiem pierwszej szóstki reprezentacji Polski, w trzecim secie po jednej z zagrywek poczuł ból barku i zszedł z boiska. Uraz okazał się na tyle poważny, że Bieniek nie wrócił do gry.
Po konsultacji medycznej w Łodzi Mateusz usłyszał dość pozytywną diagnozę – naderwanie mięśnia dźwigacza łopatki. Przerwa w grze wyniesie tylko trzy tygodnie. A mogło być o wiele gorzej, groziło zerwanie mięśnia, które wykluczyłoby siatkarza na dłużej i zagroziłoby jego grze w majowych kwalifikacjach olimpijskich. - Cieszę się, że tylko tyle - powiedział Bieniek. - Mogłem bardzo łatwo poważniej uszkodzić mięsień.