Nasza środkowa zaliczyła przeciwko Turcji 9 pkt, ale nie imponowała skutecznością w ataku, podobnie jak większość koleżanek, przynajmniej w pierwszej fazie spotkania, która była zupełnie nieudana w wykonaniu Biało-Czerwonych. – Turczynki zaczęły bardzo agresywnie, przede wszystkim na zagrywce. Później nasze przyjęcie wyglądało już lepiej. Na pewno publiczność zrobiła swoje, ale my byłyśmy tak skupione, że to nam nie przeszkadzało. Choć im na pewno pomagało – przyznaje Kąkolewska, która nie ukrywa, że w polskiej ekipie może być po tym meczu niewielki zawód.
– Mówiłyśmy sobie, że Turcja to drużyna w naszym zasięgu, dlatego może jest lekkie rozczarowanie – mówi Kąkolewska. – Teraz już jednak nic z tym nie zrobimy. Zostają Włoszki, na pewno też w naszym zasięgu, ale stawka jest wyższa. Zaczynamy walkę i na pewno nie odpuścimy. Wiadomo, że jest już zmęczenie sezonem i tym turniejem, ale kiedy wychodzi się na taki mecz, to o wszystkim się zapomina i zmęczenie zostaje w hotelu. A na boisku dajemy z siebie tyle ile się da.