– Mistrzostwa Europy są dłuższe niż Puchar Świata, w którym gra się więcej spotkań. I może faktycznie jest tak, że naprawdę walka zaczyna się tutaj długo po pierwszym dniu zawodów – przyznaje Konarski. – Tak to zostało zorganizowane, nam pozostaje robić to, co trzeba. Ot, był taki malutki rozruch w fazie grupowej, a potem przyjdą te ważniejsze mecze. Dobrze, że dotychczasowe spotkania były krótkie, oszczędzanie energii się przyda, turniej trwa długo. Każdy set wygrany wyżej jest więc dla nas na plus.
Wielu polskich siatkarzy nie mówi tego głośno, inni wspominają ostrożnie, ale faktem jest, że droga do półfinału ME jest teoretycznie prosta. A tam, wiele na to wskazuje, może czekać Rosja.
– Najpierw wolę myśleć o ćwierćfinale, który tak naprawdę daje przepustkę do walki o medale – mówi „Konar”. – Tam będzie rywal z najwyższej półki jak do tej pory. A jak dojdziemy do półfinału, to na placu boju pozostaną cztery najlepsze drużyny. W końcu na kogoś mocnego trzeba trafić – kwituje nasz atakujący.