MŚ w klubowej siatkówce: Zwycięskie męczarnie Skry w meczu z Paykanem Teheran

2010-12-17 3:15

Miało być szybko, łatwo i przyjemnie, tymczasem Skra Bełchatów o mało nie przegrała na starcie klubowych mistrzostw świata w Dausze. Wczoraj wymęczyła zwycięstwo po tie-breaku nad egzotycznym Paykanem Teheran.

- Byliśmy przygotowani na długą bitwę, bo Paykan pokonał tu przecież w 2009 roku klub z Brazylii - przyznał trener Jacek Nawrocki (45 l.), przypominając ubiegłoroczną niespodziankę, jaką sprawił irański rywal Skry.

Przeczytaj koniecznie: Skra Bełchatów - Paykan Teheran, wynik 3:2. Wymęczone zwycięstwo na start

- Graliśmy ostatnio sporo meczów i jesteśmy trochę zmęczeni - dodał najskuteczniejszy w polskiej ekipie Mariusz Wlazły (27 l.), który zdobył 19 pkt. Ale zawodnicy Skry nie wyglądali na zmęczonych, raczej na źle przygotowanych taktycznie. Mieli olbrzymie problemy od początku spotkania, bo kompletnie nie potrafili rozpracować schematów ataku szybkich Irańczyków. Nasz blok praktycznie nie istniał w konfrontacji z mistrzami Azji.

Trener Nawrocki szybko musiał zdjąć z parkietu niedokładnie rozgrywającego Miguela Falaskę (37 l.), dla którego był to jeden z gorszych meczów w sezonie. Potem zmian było coraz więcej, ale nie wszystkie przynosiły efekt (popełniający błędy Karol Kłos). Na szczęście w tie-breaku kilka sprytnych zagrań Michała Winiarskiego (27 l.) i lepsza postawa w bloku pozwoliły Skrze wyrwać wygraną.

Patrz też: Siatkarze Skry Bełchatów wyrzucili złotą formułę do kosza

Po meczu Wlazły narzekał na... reklamy przeszkadzające w grze, choć przecież rywale mieli te same warunki i radzili sobie świetnie. - Większość billboardów była żółta i często zlewała się z piłką w czasie ataku czy serwisu - tłumaczył nasz atakujący. Być może bełchatowianie nie mogli się też przyzwyczaić do specyficznej atmosfery w hali. Dawno już nie grali poważnego meczu obserwowani przez... 170 widzów.

Najnowsze