Serbowie roznieśli Włochów 3:0 na starcie gier III rundy, grając kapitalną siatkówkę. Kilkanaście tysięcy ludzi im nie przeszkodziło. – To co, jak jest pełna hala kibiców przeciwnej drużyny, mamy zostawić piłkę, oddać mecz i uciekać do domu? – śmieje się Lisinac.
– Zawsze potrzebujemy jednego meczu, w którym zagramy gorzej, by się potem odbić – tłumaczy Lisinac wyraźną porażkę z Polakami na koniec II rundy. Był to zresztą mecz, w którym Serbowie ani nie pokazali całego kunsztu, ani nie włożyli w niego 100 procent wysiłku. – Zresetowaliśmy się, by zagrać najlepszą siatkówkę. Polacy zagrali z nami tak jak my dzisiaj z Włochami.
Lisinac wierzy jednak, że czwartkowe spotkanie będzie zupełnie inne, choć nawet wygrany set może już dać jego zespołowi awans do półfinału.
– Mam nadzieję, że z Polską zagramy tak jak z Włochami, na tyle, na ile nam Polska pozwoli – mówi Lisinac. – Liczę, że od początku złapiemy dobry rytm, musimy go budować dalej w mundialu. Tylko tak się wygrywa. Wiemy, na co jesteśmy przygotowani w tych mistrzostwach, to znaczy na najwyższe cele, wiele energii zostawiliśmy na treningach, żeby tak grać.
– W meczu z Włochami zagrywka była naszą główną bronią, bo nawet jeśli rywale wracali do gry, to my serwisem nie pozwalaliśmy im na to – przyznaje środkowy Serbów. – Mam nadzieję, że tak będziemy zagrywać do końca turnieju, także w meczu z Polakami. Ale wiadomo jak to jest, raz się uda, raz się nie uda. Musimy się przygotować, że Polska też będzie dobrze grać serwisem i będzie bitwa na zagrywki.