Gracze Resovii nie mają na razie w finale żadnych argumentów i nie wygrali z faworytem nawet seta. Na dodatek w Skrze do wielkiej formy wracają zawodnicy, których w pierwszej fazie sezonu częściej krytykowano, niż chwalono. Wśród nich Dawid Murek (32 l.) - ostatnio nie do powstrzymania. Przyjmujący bełchatowian złapał najlepszą formę pod koniec rozgrywek. Od początku fazy półfinałowej w każdym meczu zalicza dwucyfrowy dorobek punktowy. Jego średnia z ostatnich pięciu meczów to ponad 13 pkt.
Murek podkreśla jednak świetną grę całego zespołu.
- Nasza największa przewaga nad Resovią to fakt, że każdy wie, co ma robić na boisku - uważa siatkarz Skry. - Trener Daniel Castellani doskonale przygotował nas taktycznie i rozpracował rywala. A w takim przypadku naprawdę trudno z nami wygrać. Nie mam pojęcia, dlaczego Resovia nie stawiła nam większego oporu, ale faktycznie jesteśmy lepsi w każ-dym elemencie - przyznaje Murek.
Najsilniejsza broń rzeszowian - atomowy serwis - praktycznie nie istnieje.
- Myślałem, że Resovia nastawi się na mocną zagrywkę, ale nic takiego się nie stało - komentuje Murek. - A my potrafiliśmy rozbijać ich obronę także szybującymi serwisami. Trener zwracał uwagę, że to może być nasza mocna strona i miał rację.
Jutro o 20.00 w Rzeszowie mecz numer trzy, który może zakończyć rywalizację w finale PlusLigi. Przegrywający 0-2 rzeszowianie zapowiadają, że podejdą do tego spotkania specjalnie zmotywowani, ale na Skrze nie robi to wrażenia.
- Na pewno Resovia postawi trudniejsze warunki niż w Bełchatowie, ale mam nadzieję, że nasza rywalizacja zakończy się w trzech meczach - zakłada Murek. - Po co męczyć się dłużej i tracić siły, skoro można wcześniej wyjechać na wakacje?