- To, co się ukazało w polskim Internecie, jest kłamstwem. Nigdy nie powiedziałem, że zamiast na mecz z Belgią, moi siatkarze wybrali się na wakacje. Mam do nich zbyt wielki szacunek, żeby mówić takie rzeczy! - denerwuje się w rozmowie z "Super Expressem" Raul Lozano (52 l.).
Argentyńczyk w ten sposób odnosi się do wywiadu z nim, który zamieścił portal Interia.pl.
Największą burzę wywołał fragment, w którym Argentyńczyk miał rzekomo oskarżyć czterech czołowych polskich siatkarzy o to, że woleli wakacje od udziału w ostatnim meczu z Belgią.
Oficjalnie ta czwórka (Wlazły, Ignaczak, Zagumny, Winiarski) nie zagrała ze względu na kontuzje.
Oto fragment rozmowy: Dziennikarz: - Krytycy nie oszczędzają pana po ostatnich meczach z BelgiąÉ
Lozano: - Czterech podstawowych siatkarzy wyjechało na wakacje...
Dziennikarz: - Chciał pan powiedzieć, że miało kontuzje.
Lozano: - Nie, chciałem powiedzieć, że wyjechało na wakacje. Nigdy by sobie nie pozwolili na to, gdybym dalej miał prowadzić kadrę. Jednak moja spodziewana dymisja była dla nich doskonałym alibi. W moim przekonaniu, tak naprawdę z Belgią mogli zagrać wszyscy czterej, począwszy od Zagumnego... Cóż, w Polsce nie potrafi się dyscyplinować zawodników. Prawda o ich kontuzjach wyszłaby na jaw, gdyby związek nie bał się jasno postawić sprawy - kto nie może zagrać z Belgią, ten nie może grać w pierwszych czterech kolejkach ligowychÉ
Po tych słowach rozpętała się burza, a najostrzej zareagował Mariusz Wlazły. W tym czasie miał palec w gipsie i nie był na żadnych wakacjach, tylko na rehabilitacji w Bełchatowie. Wściekły Mariusz zażądał od Lozano oficjalnych przeprosin.
"Super Express" odnalazł Lozano w Argentynie i poprosił o wyjaśnienia.
- To jest kłamstwo! Nigdy, przenigdy nie powiedziałem, że moi siatkarze zamiast na mecz z Belgią pojechali na wakacje - twierdzi Argentyńczyk. - Powiedziałem jedynie, że gdyby w grę wchodził mecz, powiedzmy, w półfinale igrzysk olimpijskich, to mimo swoich kłopotów ze zdrowiem, pewnie by zagrali. Bo właśnie tak było na igrzyskach. Niektórzy grali na tabletkach przeciwbólowych, niektórzy narażali swoje zdrowie, ale wychodzili na parkiet. Niestety, przegraliśmy, a dolegliwości, które dokuczały im w Pekinie, wróciły ze zdwojoną siłą. Dlatego teraz mają prawo odpocząć i wyleczyć urazy - mówi Lozano. I zaręcza, że nigdy nie zaatakowałby swoich byłych podopiecznych.
- Nie krytykuję żadnego ze swoich siatkarzy, bo to nie w moim stylu, a oni na to nie zasłużyli!!! Za dużo dobrego zrobili w trakcie moich czterech lat pracy z kadrą, abym miał powód do ataku na nich. Jeszcze raz powtarzam: to kłamstwo, nie powiedziałem, że wybrali wakacje zamiast meczu. Nie jestem ani politykiem, ani działaczem siatkarskim. Kłamstwo to ich domena, a nie moja.
Skąd więc takie rozbieżności między tym co się ukazało a tym, co teraz mówi Lozano?
Po pierwsze, selekcjoner podkreśla, że udzielał wywiadu telewizji (Polsat) i proponuje sprawdzenie słów, które tam wypowiedział. A w nich nie padają sformułowania o tym, że czterej siatkarze wybrali wakacje zamiast meczu. W tym samym czasie Lozano miał rozmawiać z Interią i to właśnie na tym portalu pojawiła się wypowiedź krytykująca zawodników.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Lozano rzeczywiście ponarzekał trochę na swoich byłych podopiecznych, ale nie użył sformułowania, że woleli wakacje od meczu z Belgią. A właśnie o te słowa zrobiła się awantura.
Argentyńczyk woli powstrzymać się od komentarza do ostrych słów Wlazłego.
- Na razie nie odpowiem na te słowa. Muszę się najpierw dowiedzieć, czy Mariusz rzeczywiście tak powiedział. A może to robota kogoś, kto chce wywołać skandal, żeby gazeta się lepiej sprzedawała? - zastanawia się Lozano.