O powrocie "Maggie" mówiło się od dłuższego czasu. Sama zawodniczka, która w 2009 r. urodziła córkę, nigdy nie wykluczała ponownej gry w reprezentacji. Za to pożegnanie Skowrońskiej niespełna dwa miesiące przed mistrzostwami świata to prawdziwa sensacja.
- Nie ukrywam, że to zaskoczenie - mówi Skowrońska w rozmowie z "Super Expressem". - O braku powołania dowiedziałam się z mediów. Nie będę roztrząsać, czy tak być powinno, czy nie. Liczy się sam fakt podania informacji i tego się trzymam. No, ale co mam zrobić? Trener nie widzi mnie na zgrupowaniu i podporządkowuję się tej decyzji. To szkoleniowiec ustala skład i decyduje, kogo i dlaczego widzi w ekipie - dodaje "Skowronek".
Przeczytaj koniecznie: Sebastian Świderski szalał w gokarcie
Że coś jest na rzeczy, wróble ćwierkały od kilkunastu dni. Po nieudanym występie Skowrońskiej w meczach World Grand Prix w Azji Matlak otwarcie krytykował siatkarkę i mówiło się, że niebawem odstrzeli podstawową atakującą zespołu. Inna wersja głosiła, że zawodniczka sama zrezygnuje z gry w drużynie narodowej.
Patrz też: Andy Murray odpadł z turnieju
- Przyznaję, że przeżywałam ciężkie chwile podczas turnieju finałowego w Chinach. Nie prezentowałam wysokiej formy i nie było mi łatwo. Ale nigdy nie chciałam rezygnować z kadry - zapewnia atakująca Fenerbahce Stambuł, która potwierdza, że w Azji dyskutowała o swojej sytuacji z Matlakiem.
- Rozmawialiśmy wiele razy, ale nie chcę ujawniać treści tych rozmów - zastrzega Skowrońska. - Uważam, że pewne rzeczy powinny zostać w zespole.
Czy to koniec reprezentacyjnej kariery Skowrońskiej pod okiem Matlaka? - Podchodzę do swojej pracy profesjonalnie i przyjmuję do wiadomości decyzje trenera - podkreśla zawodniczka. - Jeśli się mnie nie powołuje na zgrupowanie, to nie przyjeżdżam, a jak dostaję powołanie, to się zjawiam.