Jeśli pojawia się dziś na siatkarskim parkiecie, to już w zupełnie innej roli - prowadzącego siatkarską szkółkę dla dzieci Papke Volley w Olsztynie.
- Travica tak panu zalazł za skórę czy poczuł się pan za staro na boisku?
- Nie powiem, że skończyłem karierę przez Travicę, ale niewątpliwie ten pan bardzo się do tego przyczynił. W Rzeszowie promował zagranicznych siatkarzy, a Polaczków niszczył. Przecież nie tylko mnie zdołował, ale i innych chłopaków, którzy jednak są w trudniejszej sytuacji, bo nie mogą o tym mówić głośno. Ja mogę.
- Ale wytrzymał pan dwa lata w Resovii razem z Travicą...
- Miałem kontrakt, więc go wypełniałem. Nie wszystko można powiedzieć wprost, bo są na to zapisy w umowie. Nie wolno krytykować klubu. Inni uciekali. Było trudno, bo przez cały sezon nie zamieniłem nawet jednego zdania z trenerem. Zresztą na dzień dobry powiedział, że mnie nie chce, odsunął na boczny tor. Travica śmieje się z tego, ściąga obcokrajowców. Jego prawo.
- Mimo wszystko nie za szybko powiedział pan "pas"? Zagumny, Świderski i Gruszka są z pana rocznika, a ciągle grają.
- Czułem tak czy inaczej, że czas pożegnania nadchodzi, miałem pomysły na dalszą część życia. Atmosfera w Rzeszowie przyspieszyła decyzję.
- Nie ciągnie pana na boisko?
- Jestem dwa razy w tygodniu na szkolnym parkiecie. Prowadzę szkółkę, zostałem w Olsztynie radnym, mam co robić. Bardzo się cieszę, że nie muszę już wstawać rano i być w ciągłym reżimie treningowym. No i nauczyłem się paru nowych rzeczy. W szkółce robię wszystko od początku do końca sam, na przykład wreszcie dzisiaj wiem, jak się montuje siatkarskie słupki, wcześniej nie miałem pojęcia. Robię coś naprawdę pożytecznego. Może kiedyś podziękuję Travicy, że pomógł mi odejść.
Ur. 13 lutego 1977
Wzrost: 196 cm, waga: 100 kg
Zasięg w ataku: 348 cm zasięg w bloku: 330 cm
Kluby: MDK Warszawa, Mostostal Kędzierzyn, AZS Olsztyn, Resovia
Pięciokrotny mistrz Polski, pięciokrotny wicemistrz Polski
Reprezentant Polski w latach 1996-2003
