Gospodyniami pierwszego meczu finału ekstraklasy siatkarek były zawodniczki Developresu Rzeszów prowadzone przez trenera Stephane'a Antigę. Ich rywalkami są obrończynie tytułu, z Chemika Police. Nigdy jeszcze te zespoły nie grały ze sobą w finale, mimo że w poprzednim sezonie złoto powędrowało do Polic, a srebro do Rzeszowa. Wtedy jednak rywalizację przerwała pandemia i nie doszło do play-off. Miejsca przyznano zatem na podstawie tabeli po rundzie zasadniczej. Policzanki są ośmiokrotnymi mistrzyniami kraju, a ich przeciwniczki nigdy jeszcze nie cieszyły się z tytułu. Mają na koncie srebro i dwa brązowe krążki mistrzostw Polski.
W sezonie zasadniczym 2020/21 Developres był najlepszą drużyną, wygrywając 18 z 22 spotkań i kończąc rywalizację z 53 punktami. Chemik, który miał w trakcie sezonu nieco problemów ze stabilizacją gry, chorobami i kontuzjami, ostatecznie finiszował na trzeciej pozycji (bilans 16–6). Trafiły na siebie w finale, a ponieważ rzeszowski zespół był wyżej rozstawiony, on też jest gospodarzem pierwszego spotkania. Gra się od trzech zwycięstw ze zmianą gospodarza po każdym starciu.
Rosjanie po fiasku Zenitu krytykują Bartosza Bednorza. „Kiedy tak słaby obcokrajowiec grał w Kazaniu?”
W Rzeszowie na inaugurację od razu były wielkie emocje sportowe, w wielu chwilach iskrzyło, ale pilni widzowie, a może bardziej słuchacze transmisji tv, od razu mogli wychwycić coś więcej. Otóż w czasie kiedy sędziowie sprawdzali wątpliwości dotyczące akcji przy pomocy systemu wideoweryfikacji, z głośników hali na rzeszowskim Podpromiu płynęły... dźwięki piosenek Krzysztofa Krawczyka! Za każdym więc razem, gdy trenerzy lub sędziowie prosili o challenge – a było takich sytuacji niemało – siatkarska społeczność w pewien sposób czciła pamięć zmarłego niedawno wybitnego artysty.
Tymczasem pierwsze spotkanie finałowe sezonu 2020/21 zakończyło się zwycięstwem Developresu 3:2.