Sezon ligowy zaczął się w październiku, a Gruszka wciąż nie miał wówczas klubu. Dla 400-krotnego reprezentanta Polski to była sytuacja bez precedensu.
- Bo po raz pierwszy w karierze sportowej nie miałem pracodawcy, choć oczywiście jakieś oferty czy zapytania się pojawiały - opowiada Gruszka "Super Expressowi". - W pewnym momencie usłyszałem opinie, że kończę zabawę ze sportem i zrezygnowałem z reprezentacji. To bzdura, bo ja nie należę do graczy, którzy żegnają się w ten sposób - tłumaczy. Przymierzano go do gry w AZS Częstochowa, ostatecznie jednak wylądował u innych akademików - z Olsztyna. Indykpol AZS zajmuje przedostatnie miejsce w PlusLidze.
- Mam nadzieję, że przydam się chłopakom. Są utalentowani, ale brakuje im pewności siebie. Niestety, tak to już jest, że porażki osłabiają morale drużyny. Jak tylko ktoś będzie się chciał poradzić, zawsze mogę podpowiedzieć - zapowiada "Grucha", który zapewnia, że nie ma kłopotów ze zdrowiem. - Po kontuzji barku śladu już nie ma. Nie czuję żadnej blokady psychicznej, ręka działa jak trzeba i jakąś tam moc jeszcze ma. Mam nadzieję, że reszta ciała też da radę - mówi nowy gracz olsztynian.
Gruszka znowu musi się przestawić, bo w Indykpolu zagra na przyjęciu, a ostatnio występował tylko w roli atakującego. - Żaden problem - zapewnia. - Już przemieliłem te pozycje przez całą karierę i to mi nie sprawia trudności. W Olsztynie był potrzebny przyjmujący i nie było najmniejszego sensu dublować się z Bartoszem Krzyśkiem. W końcu to jemu przyglądają się trenerzy kadry. Ma 35 lat i zawodników z jego rocznika w lidze jest coraz mniej. Najlepszy zawodnik ME 2009 nie ma jednak w najbliższych planach zawieszenia butów na kołku.
- Niedawno ktoś mnie porównał do takich weteranów, jak David Beckham, Mariusz Jurasik czy Jurek Dudek. Miło znaleźć się w takim towarzystwie. Na razie jednak czuję głód grania, sportowcowi trudno tak z dnia na dzień powiedzieć "dość" - zaznacza Gruszka.
Za to jedno wie na pewno - reprezentacja to temat zamknięty. - Jestem realistą. Teraz stawia się na młodzież, ja już nie będę się wygłupiał - tłumaczy. - Po raz kolejny jednak podkreślam, że nigdy sam nie zrezygnowałem z gry w kadrze. Po prostu nie dostałem już powołania.