Kurek po kilku sezonach za granicą postanowił wrócić do polskiej ligi i walczyć o sukces z Resovią. Będzie jej największą gwiazdą, a siłą rzeczy - gwiazdą numer 1 rozgrywek.
- We Włoszech i Rosji grałem z fantastycznymi siatkarzami i tego doświadczenia nikt mi nie odbierze - mówi atakujący Resovii i reprezentacji Polski. - Gdy kończył mi się kontrakt z Lube Treia, najlepszą ofertą, jaką otrzymałem, była ta z Rzeszowa. Nie zastanawiałem się długo, zresztą żaden siatkarz długo by się nie zastanawiał. I nie chodzi wcale o stronę ekonomiczną, ale gwarancję grania na superpoziomie w superzespole, który aspiruje do wygrania wielkich rzeczy - przekonuje Kurek.
Zobacz: Grzegorz Bociek: Wreszcie czuję, że żyję!
W Rzeszowie zbudowano za kilkanaście milionów złotych polski Dream Team, który ma szanse podtrzymać dobrą passę klubu w Europie. Po drugim miejscu w Final Four 2015 Resovia chce zrobić krok w stronę złota Ligi Mistrzów. Ma jej w tym pomóc nie tylko galaktyczny skład z przestawionym na atak Kurkiem na czele, ale też organizacja turnieju finałowego w 2016 roku, do której mistrz Polski mocno się przymierza.
- Wiem, jak bardzo klub jest związany z miastem i jak wielką jest jego wizytówką, doświadczyłem już tego w Rzeszowie - opowiada Kurek. - Zamierzam zostawić serce na boisku i dać z siebie wszystko na treningach po to, by kibice wychodzili z hali usatysfakcjonowani i by byli dumni z klubu.
Czytaj: Sebastian Świderski: Trener mówi na mnie presidente
Sam Kurek na pewno meczu nie wygra, o czym można się było przekonać w przegranym przez Resovię 2:3 starciu o Superpuchar z Lotosem Gdańsk. Miał tyle pracy, że nie wiedział, w co ręce włożyć, zdobył 31 pkt i wykonał 48 ataków. Biorąc pod uwagę jego obciążenie półroczną harówką reprezentacyjną, to cud, że jest jeszcze świeży na parkiecie.
- Czuję się świetnie, nic mi nie dolega, odpocząłem fizycznie i mentalnie po kadrze - twierdzi nowy atakujący Resovii, której na starcie rozgrywek może być trudno wejść w rytm. Podstawowi gracze dopiero się zjechali po sezonie reprezentacyjnym, doszły kontuzje, widoczny jest brak zgrania. Tymczasem sezon wymaga gry na pełnej mocy od początku do końca, bo o złoto powalczą jedynie dwa najlepsze zespoły po rundzie zasadniczej.