Już przed meczem stało się jasne, że Polska wyjdzie ze swojej grupy i zagra w meczu barażowym. Do rozstrzygnięcia pozostała jedynie kwestia kolejności w tabeli, a także z kim zmierzymy się w boju o ćwierćfinał. Biało-czerwoni (tego wieczoru w granatowym komplecie strojów) mogli więc przystąpić do rywalizacji bez ciśnienia i presji. Ta zdecydowanie była większa po estońskiej stronie. Nasi rywale potrzebowali zwycięstwa. Porażka oznaczała dla nich pożegnanie z turniejem.
Podopieczni Ferdinando De Giorgiego zaczęli na luzie i z polotem. Fabian Drzyzga próbował grać kombinacyjnie. Szukał środkowych, grał do szóstej strefy i to przynosiło efekty. Gorzej funkcjonowała nasza zagrywka. Popełnialiśmy dużo błędów i właściwie jedynym zawodnikiem, któremu wychodził serwis był Mateusz Bieniek. Estończycy grali dobrze, ale w poszczególnych momentach wychodziła różnica klas. Ta pozwoliła Polakom odskoczyć na trzy punkty. Nawet kiedy rywale odrobili dwa oczka, natychmiast odpowiadaliśmy większą koncentracją i broniliśmy przewagi. W końcówce dołożyliśmy dwa punkty z rzędu i wygraliśmy 25:21.
Drugi set był o wiele bardziej wyrównany. Prowadziliśmy w pierwszej fazie seta, ale Estonia nas dogoniła. Przez chwilę była nawet na prowadzeniu i to w decydującej części seta. Polacy jednak zachowali spokój. Dobrze rozgrywał wprowadzony na boisko Grzegorz Łomacz. Świetne akcje środkiem z Bartłomiejem Lemańskim i lewym skrzydłem z Michałem Kubiakiem pozwoliły nam wrócić na prowadzenie. Estończycy nie zamierzali odpuszcać i do rozstrzygnięcia potrzebne były przewagi. Na szczęście Mateusz Bieniek znów pokazał, że potrafi świetnie serwować. Jego as dał nam wygraną 26:24, ale pomogła nam w tej sytuacji powtórka wideo. Z resztą w drugiej partii była ona regularnie stosowana przez obu trenerów. Sędziowie nie byli w tym dniu w najlepszej dyspozycji.
W trzeciej partii niepotrzebnie wyciągnęliśmy do rywali pomocną dłoń. Oddawaliśmy punkty za darmo. Po dwie piłki wyrzucili w aut Lemański i Kaczmarek. Kiepsko szedł nam także serwis. W końcu jednak się ocknęliśmy i zaczęliśmy odrabiać czteropunktową stratę. Udało się to dzięki dobrej grze blokiem i skuteczności na kontrach. Zapowiadała się wyrównana końcówka, ale przy stanie 20:20 świetnie na siatce zachował się Mateusz Bieniek, a asem popisał się Lemański i zrobiło się spokojniej. Ostatecznie wygraliśmy 25:22 i w grupie A zajęliśmy drugie miejsce. Estonia porażką z gospodarzem turnieju pożegnała się z mistrzostwami. W środę o ćwierćfinał biało-czerwoni powalczą ze Słowenią.
Serbia ograła Finów i jest w ćwierćfinale
Polska - Estonia 3:0 (25:21, 26:24, 25:22)
Polska: Drzyzga, Lemański, Bieniek, Kurek, Kubiak, Konarski, Zatorski, Łomacz, Wiśniewski, Buszek, Kochanowski, Kaczmarek, Wojtaszek, Szalpuk
Estonia: K. Toobal, Venno, Raadik, Kreek, Aganits, Taht, Rikberg, Losnikov, Treial, Orav, Kollo, A. Toobal, Tammemaa, Teppan