Polska - Kanada 3:0 (25:16, 25:18, 25:16)
Polska: Popiwczak, Kaczmarek, Kurek, Kłos, Łomacz, Śliwka, Kochanowski, Semeniuk, Zatorski, Kwolek, Janusz, Bieniek, Fornal, Poręba
Kanada: Loeppky, Maar, Walsh, Sclater, Eshenko, Van Berkel, Wilson, Barnes, Lui, Hofer, Epp, Howe, Elser, Cooper
Podopieczni Nikoli Grbicia turniej w Sofii zaczęli najlepiej, jak było to możliwe. W środowym spotkaniu ograli Brazylię i to w takich rozmiarach, które można uznać za małą niespodziankę. Canarinhos nie mieli zbyt wiele do powiedzenia i musieli uznać wyższość Polaków. Jeszcze szybciej losy spotkania rozstrzygnęły się w czwartkowe popołudnie.
Biało-czerwoni zmierzyli się z Kanadą i byli zdecydowanymi faworytami. Zespół spod znaku klonowego liścia tylko na początku pierwszego seta sprawił pewne kłopoty rywalom, bo udało im się wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Był to jedyny moment, w którym Kanadyjczycy toczyli wyrównaną walkę z Polakami. Kolejne etapy meczu to gigantyczna przewaga biało-czerwonych.
Przeciwnicy nie radzili sobie z mocnymi serwisami mistrzów świata, popełniali proste błędy i w żadnym elemencie gry nie potrafili stworzyć zagrożenia. W konsekwencji ich największym dorobkiem punktowym było zdobycie 18 "oczek" w drugim secie. Jeśli jakieś spotkanie można określić mianem "bez historii" to na pewno zalicza się do nich czwartkowa rywalizacja Polaków.