Przeżywający osobisty dramat szkoleniowiec oddał stery drużyny swojemu asystentowi Piotrowi Makowskiemu (41 l.), a sam towarzyszył w szpitalu żonie Joannie, która w trakcie ME doznała rozległego wylewu krwi do mózgu. Małżonka trenera na początku tego tygodnia ma być ostatecznie wybudzona ze stanu farmakologicznej śpiączki. Jest z nią już pierwszy kontakt, ale lekarze dopiero będą oceniać rozmiar ewentualnych uszkodzeń mózgu i stosownie do diagnozy ustalać przebieg rehabilitacji. Matlak, który na co dzień mieszka w Pile, wynajął mieszkanie w pobliżu łódzkiego szpitala i zostanie przy chorej tak długo, jak to będzie konieczne.
- Trwa wybudzanie żony, a co będzie dalej, nie mogę powiedzieć. Nawet nie chce mi się o tym mówić - rzuca z rezygnacją w głosie trener biało-czerwonych, który podczas ostatnich kilku dni nie był w stanie myśleć o siatkówce. Matlak od momentu choroby żony przestał prowadzić zespół podczas meczów. - Oglądałem niektóre spotkania w telewizji, kiedy tylko mogłem - opowiada. - Dziękuję dziewczynom za to, co zrobiły. Bardzo mi to pomogło w obecnym stanie, starałem się jednak wyłączyć z mistrzostw.
Do łódzkiej Areny Matlak wrócił w niedzielny wieczór. Nie mogło go zabraknąć przy dziewczynach, które - choć w decydującym momencie nieosobiście - doprowadził do trzeciego miejsca w Europie. Podczas dekoracji towarzyszył zawodniczkom na podium. I tak bardzo emocjonalnie mówił o sukcesie, że z rozpędu... pomylił kolor medalu podopiecznych.
- Niesamowita sprawa, że zdobyły ten złoty medal... A tak, brązowy. No dobrze, ale dla mnie on jest złoty - stwierdził Matlak. - Rodziło się to w takich okolicznościach, w takim bólu i cierpieniu, i w cieniu mojej osobistej tragedii, że ten krążek może i ma brązowy kolor, ale na mnie wszystkie zdobyte w życiu złota nie robią takiego wrażenia. Bo wszystko było tutaj inaczej.
To na nim skupiła się krytyka, gdy Polki przegrały mecz grupowy z Holenderkami. Zawodniczki też wciąż potem przypominały, że wielu stawiało już na nich krzyżyk po zaledwie jednej porażce. Ciężko doświadczony przez los Matlak uważa, że to są dzisiaj rzeczy drugorzędne.
- Nikt z nas nie miał zamiaru nikomu niczego udowadniać - przekonuje trener biało-czerwonych. - Jeśli ktoś nas krytykował, działo się to poza nami. Tak naprawdę, być może to ja byłem najbardziej krytykowany, a nie dziewczyny. Dla mnie one cały czas grały dobrze, od samego początku przygotowań. To, że komuś coś się nie podobało, jest nieistotne. W trakcie turnieju okazało się, że są jeszcze inne, ważniejsze rzeczy w życiu. W tym kontekście różne wygłaszane o nas opinie są w ogóle bez znaczenia. Nawet nie ma o czym mówić.
Siatkarki podbiły serca telewidzów
Mecze o medal polskich siatkarek biły rekordy telewizyjnej oglądalności. Spotkanie o finał Polska - Holandia obejrzały w Polsacie i Polsacie Sport 4 miliony telewidzów (co stanowi 40 proc. udziałów w rynku). Zwycięski mecz o brąz z Niemkami zgromadził przed telewizorami jeszcze więcej kibiców - aż 4 miliony 600 tys. (38 proc. udziałów w rynku).