Adamski zarzuca Przedpełskiemu, że w siatkarskiej centrali prowadzono kreatywne rozliczenia finansowe i specjalnie zmieniano księgowych, byle tylko wykazać, że związek nie ma problemów ekonomicznych. - Chodziło o to, żeby przed wyborami pokazać, że nie jest źle - twierdzi Adamski, który poparł Waldemara Bartelika, rywala Przedpełskiego do fotela prezesa.
Kiedy zaś okazało się, że to właśnie Adamski złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, po którym do związku wkroczyło CBA, zarząd PZPS go odwołał.
- Mamy nowych księgowych po najlepszych studiach zagranicznych i zleciliśmy zewnętrzny audyt - odpiera zarzuty Przedpełski. - Pewne rzeczy przerosły pana Adamskiego, a on przecież odpowiadał w związku za finanse, do których ja nie dotykałem się do ubiegłego roku. Zapewniam, że związek nie ma długów, a były sekretarz nie rozumie, na czym polega nowoczesne zarządzanie.
CBA wciąż bada dokumenty związane z zarzutami o niewłaściwe gospodarowanie pieniędzmi przekazywanymi do związku przez miasta - organizatorów mistrzostw świata w 2014 roku. Przedpełski jest pewien, że nic nie znajdzie. - CBA zabrało 170 segregatorów z dokumentami, popakowało w worki i szpera. Nie popełniłem żadnego przestępstwa, w związku nie ma żadnych działań korupcyjnych, jestem spokojny o rezultat śledztwa - przekonuje.