„Supersensacja”, „lider był żałosny” – piszą media z Kazania o tym, co wydarzyło się w spotkaniu Jugra Samotłor – Zenit, zakończonym wynikiem 3:0 dla gospodarzy. To dopiero druga porażka drużyny Polaka w lidze (wcześniej 2:3 z Biełogoriem) na 14 rozegranych spotkań. Jugra-Samotłor to dziewiąta drużyna rozgrywek, do tej pory miała na koncie ledwie 4 zwycięstwa. Niektórzy próbują szukać przyczyn wpadki w nieobecności na meczu trenera siatkarzy z Kazania Władimira Alekny, którego zastąpił włoski asystent Tomaso Totolo. Alekno poczuł się gorzej i postanowiono, że nie będzie odbywał długiej podróży. Woli się wykurować przed finałowym turniejem Pucharu Rosji.
Kiedy pierwszego seta wygrali gospodarze, Zenit mógł pomyśleć, że to wypadek przy pracy, ale nie skoncentrował się wystarczająco, sądząc, że to niemożliwe, by teoretycznie o wiele słabszy przeciwnik zdołał utrzymać taki poziom. I tu Bartosz Bednorz i spółka pomylili się. Do tego, akurat tego dnia przydarzył się chwalonemu dotychczas Polakowi pierwszy słaby, by nie powiedzieć fatalny występ w rosyjskiej Superlidze. W dwóch pierwszych setach (w praktyce: w pierwszym i na samym początku drugiego, bo został szybko zdjęty) Bednorz wykonał 6 ataków, a tylko 1 zamienił na punkt, w przyjęciu miał wynik na katastrofalnym poziomie 10 procent. W trzecim secie nie było go już na parkiecie. Z zaledwie 1-punktowym dorobkiem czołowy polski gracz dawno nie opuszczał parkietu. Pocieszenie jest takie, że teraz może grać już tylko lepiej, podobnie jak jego utytułowany klub.