Gracz Skry Bełchatów po sezonie ligowym nie był zdolny do normalnego wysiłku na zgrupowaniu kadry i dlatego przez kilka miesięcy doprowadzał przeciążone kolana do zdrowia. Pierwsze spotkania rozegrał wreszcie podczas Memoriału Wagnera w Toruniu.
- Przerwa była bardzo długa i sam dopiero teraz widzę, jak bardzo tęskniłem za grą - przyznaje Kłos po powrocie. - Dolegliwości ciągle są, ale dużo mniejsze i już tak nie przeszkadzają w graniu. Po rozgrzewce zapominam o problemach, bo wszystko jest OK. Trenuję od jakiegoś czasu zwyczajnie, nie mam żadnej taryfy ulgowej. Normalnie się przygotowuję, normalnie skaczę. Mogę nawet powiedzieć, że teraz skacze mi się lżej - przekonuje "Kłosik", który najbardziej cieszy się, że w głowie nie czuje już strachu przed odnowieniem się urazu.
Stephane Antiga podał skład reprezentacji Polski na Puchar Świata
- Nie muszę kontrolować ruchów, ciało się rozluźniło, puściło i nie ma czegoś takiego, że myślę sobie: "kurczę, jak teraz pójdę na maksa, to mnie gdzieś zakłuje i wróci ból" - opowiada Kłos. - Dochodzenie do zdrowia polegało też na przyzwyczajeniu ciała do tego, że już nic mnie nie boli.
Podczas Pucharu Świata w Japonii drużynę narodową czeka 11 meczów w 16 dni. Kłos nie obawia się wysiłku, jaki się z tym wiąże.
- O dziwo, jest lepiej, niż myślałem. Nie sądziłem, że tak szybko poczuję się dobrze, uważałem, że to przyjdzie dopiero podczas turnieju w Japonii. I dlatego pomału zaczynam się nawet obawiać, że jest aż za dobrze - śmieje się środkowy reprezentacji. - Ale mam nadzieję, że na Pucharze Świata będzie ze mną jeszcze lepiej.